Każdy logopeda wie, jak nudne dla dziecka jest powtarzanie sylab, słów, połączeń dwuwyrazowych czy całych zdań, jeśli nie towarzyszy temu jakiś inny rodzaj aktywności. „Kolorowanie za powtarzanie”, jak to zwykłam nazywać, może być dobrym pomysłem na utrwalanie głosek w ramach ćwiczeń domowych. Jest też informacją zwrotną dla logopedy (proszę teraz rodziców, by przeskoczyli jeden akapit), czy ktoś ćwiczył z dzieckiem. Jeśli zadanie domowe wraca pokolorowane, z dopiskami – wiadomo, że zostało przynajmniej wyciągnięte. Pomięte kartki też raczej dobrze świadczą o rodzicach. Kartki zgubione – wiadomo. Kolorowanki mogą się zatem okazać sprawdzianem nie tylko dla dziecka, ale też i jego rodziców. Tak, tak – teraz się zwracam do tych rodziców, którzy nie posłuchali prośby o przeskoczenie tego akapitu: logopedzi was sprawdzają, dlatego zadania – niekiedy pozornie „nie wiadomo po co”, mogą się okazać zadaniami z myślą o was! Skoro się wydało, przejdźmy do sedna.
Jako sposób na urozmaicenie żmudnego powtarzania, proponuję kolorowanki logopedyczne. Czymże się one różnią od zwykłych kolorowanek? Taka, na przykład, Alicja Rominiecka – Stec, tworząc swoją propozycję kolorowanek (na załączonym zdjęciu – z głoską „ż”) – przemyciła na rysunkach logotomy (takie kawałki słów, jak „aża” czy „eże”), słowa, połączenia dwuwyrazowe, a nawet całe zdania. Niektóre kolorowanki mają postać gier, co staje się dla dziecka dodatkową atrakcją. Dziecko, które pokoloruje wszystkie 92 strony, ma zapewnione, że głoskę „ż” będzie wymawiać dobrze:) Ale rodzice będą musieli kupić nowe kredki!
Gdyby kogoś interesowało kupno akurat tych kolorowanek, o których wspomniałam, proszę pisać bezpośrednio do autorki: alicjarominiecka@wp.pl lub poprzez facebooka: https://www.facebook.com/pages/Gabinet-Logopedyczny-Alicja-Rominiecka-Stec/782620428430264. Ja swoją zamówiłam właśnie w ten sposób. Kolorowanki są na płycie.