Kolorowanki, o których chcę Wam opowiedzieć, nie są okazją do bezmyślnego użycia kredek. Zadaniem dziecka jest odnalezienie pośród bałaganu określonych elementów i pokolorowanie ich. Przedmioty, które trzeba „wyłowić” na wielkim arkuszu papieru wymienione są na samym dole. Zadanie ćwiczy funkcje wzrokowe – wymaga spostrzegawczości, umiejętności wyodrębniania figury z tła i uwagi.
Rysunki są okazją do utrwalania głosek poprzez:
Kolorowanki, zgodnie z moim pomysłem, narysowała Ewelina Protasewicz.
Zamówienia: brzeczychrzaszcz1@gmail.com, format A3, cena: 2 zł za jeden arkusz lub w pakiecie 20 kolorowanek (po pięć każdej) za 30 zł. Koszt wysyłki paczki do 2kg: 13 zł. Odbiór osobisty: Łańcut, Rzeszów.
Robiąc co jakiś czas przegląd zabawek moich synów – zamiast wyrzucać te niepotrzebne, zepsute czy niekompletne – analizuję ich przydatność pod kątem zajęć logopedycznych.
Ze zbioru swoich przedmiotów wybrałam dzisiaj te, które posłużą do różnicowania głosek szumiących z syczącymi w wyrazach, połączeniach dwuwyrazowych i zdaniach. Jak to można zrobić?
Kładziemy obok siebie dwa przedmioty, z których jeden ma głoskę szumiącą, drugi syczącą. Zadaniem dziecka jest kilkukrotne wymówienie tych słów, np. czapka – syrena – czapka – syrena – czapka – syrena. Na początkowym etapie można wprowadzać gesty podpowiadające, aby dziecko wiedziało, kiedy unieść język do góry. Ja stosuję najczęściej uniesienie ręki lub wstawanie (zawsze to jakiś ruch dla mnie w ciągu dnia).
Kładziemy przedmioty w taki sposób, by dziecko mogło określać, gdzie jest dana rzecz w stosunku do innej. W ten sposób powstaną konstrukcje typu: czapka obok smoka czy pies nad koszulką.
Moja kieszeń pomieści dużo przedmiotów, więc mogę włożyć do niej, np. pisak i zapytać: Co jest w kieszeni?, oczekując odpowiedzi W kieszeni jest pisak. Następnie dokładam kolejne przedmioty, a zadaniem dziecka jest zapamiętanie ich kolejności (ćwiczenie pamięci), a dodatkowo prawidłowe wymówienie wszystkich słów. Efektem zabawy może być np. zdanie: W kieszeni jest pisak, czapka, koszulka, pies i czarodziej.
Układamy przedmioty w rzędzie i prosimy o ich nazwanie (pisak – czapka – czarodziej itd.), oczekując prawidłowej wymowy mimo iż głoski szumiące mieszają się z syczącymi. Następnie prosimy dziecko o zamknięcie oczu, w tym czasie zabieramy jeden przedmiot i prosimy o określenie, co zginęło? Inna wersja tego zadania polega na zamianie miejscem dwóch przedmiotów – dziecko określa, co się zmieniło. Pomysł na to zadanie przeczytałam u Magdy Brzóski.
Zadanie polega na wymyśleniu historii (do dziecka przemówi słowo bajka), zawierającej określone elementy. Zadanie jest trudne z dwóch powodów: dzieci skupiając się na opowiadaniu, mogą nie być jeszcze w stanie kontrolować wymowy – jeśli tak będzie możemy:
a. poprosić je, by podczas opowiadania uważały na konkretne słówka,
b. odłożyć ten etap na później.
Większym problemem czasem okazuje się samo użycie wyobraźni do wymyślenia historii. Powiedziałabym nawet, że rzadko spotykam dzieci przedszkolne, które nie mają z tym problemu. Winą za taki stan rzeczy obarczać można w jakimś stopniu zabawki gotowe, skończone, nie wymagające rozwijania wyobraźni. Czasem lepsza jest łyżka, w której dziecko zobaczy berło niż grające-śpiewające-wielofunkcyjne-pseudopedagogiczne coś. Wróć: łyżka – nie czasem a zawsze – będzie lepsza.
Uwagi: przy doborze słownictwa warto uważać na to, by nie zawierało ono głosek, których dziecko jeszcze nie umie wymówić. Przykładowo – jeśli dziecko nie mówi jeszcze [r] – wyrzucamy syrenę.
Niezwykle rzadko zdarza mi się kupować pomoce logopedyczne – albo mi nie odpowiadają, albo są za drogie w stosunku do jakości wykonania. Ja najczęściej robię wszystko sama. Dzisiaj dzielę się pomysłem na zadanie logopedyczne, którego największą zaletą jest brak kosztów produkcji pomocy.
Na kartce papieru narysowałam księżniczkę – no może nie jest najpiękniejsza, ale ma koronę, więc umówmy się, że jednak księżniczka:) Następnie wyruszyłam (po domu, gdzieżby tam od razu do sklepu) na poszukiwanie kolorowego papieru godnego panny szlachetnie urodzonej. Znalazłam taki jeden błyszczący – to jedno kryterium uznałam za wystarczające. Pocięty na paski papier miał służyć jako ozdoba sukni. Z drugiej strony owych pasków napisałam sylaby, wyrazy i zdania do powtórzenia – zgodnie z aktualnym etapem terapii dziewczyn, dla których przeznaczone było to zadanie.
Dziewczyny losowały paski, powtarzały to, co było na nich zapisane, a następnie przyklejały paski na swoich księżniczkach.
Uwagi: księżniczkę lepiej wydrukować z internetu – myślę, że ta, która „ma tę moc” wzbudzi większe emocje niż jakaś tam no name.
Mowa powiązana jest ściśle z procesami myślenia. Przechodzi nawet takie same fazy: sytuacyjną, konkretno-wyobrażeniową oraz abstrakcyjną.[1] Zależność tę dostrzega się zwłaszcza w pracy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną: im większy bowiem stopień niepełnosprawności intelektualnej, tym mniejsze możliwości i potencjał komunikacyjny.
Świadomie zaplanowane oddziaływania logopedyczne, ukierunkowane na jednoczesne stymulowanie myślenia i mowy, pozwalają na pełniejsze wspieranie rozwoju mowy dzieci, a tym samym osiąganie lepszych efektów. Strategia zakładająca łączenie nauki mowy i myślenia jest szczególnie istotna w wieku przedszkolnym, kiedy wspomniana zależność jest najbardziej widoczna.
Kreatywnym logopedom na pewno nigdy nie brakuje pomysłów na zabawy i ćwiczenia logopedyczne, niemniej jednak nawet oni szukają czasem inspiracji. Jeśli potrzebujecie zatem pomysłów na stymulację myślenia i mowy – polecam zapoznanie się z przemyślaną merytorycznie propozycją Wydawnictwa Edukacyjnego. „Myślę i mówię” to zbiór dziesięciu zeszytów ćwiczeń, zawierających atrakcyjne zadania angażujące mowę i procesy myślowe. Seria dostarcza małym dzieciom okazji do porównywania, uogólniania, klasyfikowania, a także rozwijania wyobraźni. Co więcej – doskonali umiejętność rozumienia i werbalizacji podstawowych pojęć ogólnych, rozwija mowę czynną (mówienie) i bierną (rozumienie).
Autorem książeczek jest Bożena Senkowska, praktykujący logopeda, dotychczas znana terapeutom mowy jako twórca serii „Sylaby, słowa, wyrazy”.
Seria składa się z dziesięciu czterdziestostronicowych zeszytów pogrupowanych tematycznie:
Zadania w zeszytach ułożone są zgodnie z zasadą stopniowania trudności. Z każdym ćwiczeniem zwiększa się także poziom użycia języka. Przykładowo zeszyt pierwszy „Taki sam/inny. Podobieństwa i różnice”, mający na celu naukę dostrzegania relacji między przedmiotami i zjawiskami, rozpoczyna się od zadań na znanych dziecku przedmiotach, a kończy na analizie i różnicowaniu dźwięków. Dzięki zeszytowi dziecko ma okazję nauczyć się, że podobieństwa i różnice, dostrzegane na co dzień na konkretach, dotyczą także zjawisk ulotnych, takich jako słowa.
Już dwuletnie dziecko jest zdolne do refleksji nad stylem wypowiedzi dorosłych [2], a pięciolatki mogą posiadać zdolności metasyntaktyczne, umożliwiające korygowanie błędów w odmianie wyrazów [3]. Uzasadnione jest zatem wprowadzanie przedszkolakom ćwiczeń i zabaw, rozwijających refleksje o charakterze metajęzykowym. Takie też dostrzegłam w serii „Myślę i mówię”.
Przypuszczam, że zadania, mające na celu uświadomienie dzieciom istnienia tak samo brzmiących słów o innych znaczeniu (homonimia) czy podobieństw słuchowych niektórych słów (rymy) wzbudzą w przedszkolakach zainteresowanie tym, jak się mówi. Z dużym prawdopodobieństwem rozwiną także uwagę słuchową i motywację wewnętrzną (ja chcę się dowiedzieć) do samodzielnego pogłębiania wiedzy o języku ojczystym, co zaowocuje w późniejszym okresie.
Graficzną stronę zeszytów postrzegam jako duży plus. Dostępne na rynku pomoce logopedyczne są przeważnie albo czarno-białe, albo „wielce kolorowe”. Zaletą tych pierwszych jest możliwość efektywnego (bezproblemowego) kserowania. Są zatem wygodne dla nauczycieli i terapeutów, dla dzieci natomiast mało motywujące (ileż można kolorować!). Te drugie z kolei – z uwagi na zbyt dużą ilość kolorów i obiektów na jednej stronie – mogą rozpraszać uwagę i utrudniać tym samym realizację założonych celów logopedycznych (a zakładam, że nie jest nim w tym przypadku wyodrębnianie figury z tła).
W zeszytach ćwiczeń „Myślę i mówię” zastosowano zasadę złotego środka: są strony czarno-białe, wymagające użycia kredek, ale i atrakcyjne dla dziecka – kolorowe. Pastelowe odcienie nie pobudzą psychoruchowo dzieci nadwrażliwych wzrokowo. Ilość ilustracji na stronie jest adekwatna do proponowanych zadań. Nie ma niepotrzebnych dzieciom w wieku przedszkolnym „ozdobników”, mogących rozproszyć uwagę. Rysunki są na tyle realistyczne, by każdy przedszkolak właściwie je rozpoznał i równocześnie na tyle sympatyczne, by nie były nudne.
Format zeszytów A4 jest adekwatny do wieku grupy docelowej (3-5 lat). Przedszkolaki, nie mając jeszcze precyzyjnie rozwiniętej motoryki małej, nie poradziłyby sobie z ćwiczeniami angażującymi ręce, mając do dyspozycji mniejsze kartki. Tymczasem A4 jest w sam raz.
Plusem serii jest także cena: ok. 12 zł za zeszyt, uzależniona od księgarni. Możliwość zakupu w pakiecie całej serii (najlepiej bezpośrednio u wydawcy).
O opinię zapytałam same przedszkolaki. Trzyletni Alek – po zajęciach z wykorzystaniem jednego z zeszytów – przytulił go, mówiąc „Moje!”, a starszak Krzyś powiedział, że „lubi takie zagadki”. Określenie zadań angażujących myślenie „zagadkami” dowodzi tylko frajdy, jaką sprawiało mu ich wykonywanie.
Serię testowałam także przez dwa tygodnie z dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim i umiarkowanym. Sprawdziła się także w tym przypadku. Dzięki zeszytom Gabrysia zrozumiała znaczenie słów: taki sam-inny, duży-mały, krótki-długi. Adaś nauczył się rozróżniać owoce i warzywa, a Ela właściwie już nazywa elementy swojego stroju.
Sama też się cieszę, że sprawiłam sobie takiego „gotowca”;-)
[1] Z. Gruntkowski, Gry i zabawy stymulujące rozwój myślenia i mowy, [w:]Władysława i Jan Pileccy (red), Stymulacja psychoruchowego rozwoju dzieci o obniżonej sprawności umysłowej, Wydawnictwo Naukowe WSP, Kraków 1998, s.144
[2] B. Kwarciak, Świadomość metajęzykowa jako źródło wiedzy dziecka o świecie społecznym, [w:] I. Kurcz, D. Kądzielawa (red.) Wiedza i języka, tom II, Warszawa 1987, s. 181
[3] G. Krasowicz-Kupis, Rozwój świadomości językowej dziecka, Lublin 2004
Diadochokieneza to „zdolność do wykonywania szybkich ruchów naprzemiennych, takich jak nawracanie i odwracanie ręki, otwieranie i zamykanie dłoni czy szybkie przebieranie palcami. Ocenia się szybkość i płynność wykonywania tych ruchów.” [źródło] Także logopedzi sprawdzają tę umiejętność w zakresie ruchów w obrębie warg i języka. Przygotowałam na własne potrzeby karty do oceny ruchów naprzemiennych w oparciu o próby zaproponowane przez Urszulę Mirecką i Katarzynę Gustaw w „Skali dyzartrii. Wersja dla dzieci” (Wrocław 2006). Polecenia zamieniłam w rymowanki.
1.
Zadanie dla dzielnego smyka
Usta szeroko otwieram
I zamykam.
2.
Wargi mam dzielne: dzióbek z nich zrobię,
A potem uśmiech pokażę Tobie.
3.
Taka zabawa nowa:
Język wysuwam i szybko chowam.
4.
Do nosa i na brodę —
Język walczy o nagrodę.
5.
Mocy języka przybywaj:
na boki niech się kiwa.
6.
U I -UI –powtarzam szybko, nie próżnuję.
Na nagrodę zasługuję.
7.
AY AY – powtarzam niczym błyskawica
Logopeda niech się zachwyca.
8.
Teraz sylaby: sprawa jest prosta.
Kto jest gotowy niechaj im sprosta:
PA TA KA PA TA KA
Udostępniam Wam folder z ramkami – osiem ramek, osiem rymowanek. Z uwagi na to, że ilustracje robiłam ręcznie — na swoich egzemplarzach musicie narysować własne. Powodzenia!
Karty mogą się przydać nie tylko do badania ruchów naprzemiennych, ale też ćwiczeń warg i języka, przy czym nie wolno profilaktycznie wystawiać języka poza jamę ustną, więc tę jedną kartę (do nosa i na brodę…) wykorzystywać należy tylko do diagnozy.
Zabawa ma na celu ćwiczenie koordynacji słuchowo-ruchowej oraz stymulację rozwoju mowy. Połączono powtarzanie wyrazów dźwiękonaśladowczych z ruchem (a wiadomo, że praca rąk pozytywnie wpływa na rozwój mowy). Wprawdzie rysunki nie są mistrzostwem świata, ale żadne z dzieci, na których testowałam zabawę, nie zgłaszało niezadowolenia z ich jakości:P
Jakie ruchy mamy w zestawie? Kliknij na wybrany obrazek, by uruchomić galerię.
Zasady: po uprzednim omówieniu obrazków i zademonstrowaniu ruchów, dziecko losuje „pasek” z sekwencją rytmiczną. Nie ma przeciwwskazań do tego, by to rodzic pierwszy zademonstrował zadanie z paska. Nie sprawdzamy bowiem umiejętności odczytywania symboli, ale zdolność do skoordynowania określonych ruchów z wypowiadaniem wyrazów, tu akurat dźwiękonaśladowczych.
Przykładowe paski sekwencji ruchów i wyrazów:
Więcej „pasków” do pobrania tutaj.
Jako że sprawność całego ciała nie jest bez znaczenia dla rozwoju mowy, chciałam wymyślić takie zadanie, które angażować będzie nie tylko język, ale i ręce, i nogi. Założenie ćwiczeń jest takie, że ruchy ciała skoordynować trzeba z ruchami języka. Powodzenia!
Rymowanka przydać się może do ćwiczenia wymowy sylab zamkniętych (kum), utrwalania głoski [k] oraz do zabaw z małym dziećmi (naśladowanie odgłosów zwierząt). Zasada jest taka, że rodzic czyta wierszyk, a dziecko w odpowiednim momencie mówi „kum kum”. Rymowanka wykorzystuje naprzemienność — która jest ważną zasadą dialogu — i w tym kontekście kształtuje umiejętności komunikacyjne.
Próbuję sama rysować. Rewelacji nie ma, ale za to ile przyjemności! PDF „Zabawek Marleny” pobrać można tutaj: https://drive.google.com/file/d/0B0hobbTy46yoN05RREUweHZlVXc/view?usp=sharing .
Jak w każdej dziedzinie zajmującej się pomocą dzieciom z różnego rodzaju deficytami, także w logopedii najdroższe – obok kursów – bywają pomoce. Być może jest to powodem popularności stron, które proponują je do pobrania za darmo. Na temat własnoręcznie robionych materiałów do zajęć rozmawiałam z Magdaleną Brzóską, autorką bloga logozabawy.pl i administratorką grupy „Darmowe pomoce logopedyczne” na portalu społecznościowym facebook.com.
[ś]
Zdania:
Siedem śledzi w sianie siedzi.
Siedem śmiałków śmiało się huśta.
Rymowanka:
Śmieje się Kasia,
Śmieje się Jaś.
Śmieje się Asia
i śmieje Staś.
Różnicowanie [ś] z [s] i [sz], czyli sprawdzian z utrwalenia głoski w mowie kontrolowanej:
Śmieję się głośno,
bo przyszłaś,
Wiosno!
[ź]:
Zdania:
Zielone poziomki wzięła Kazia.
Zieloną mam buzię.
Kazio je zieleninę.
[dź]:
Dziwolągi się dziwią.
Dziwny ten dziki.
Madzia powiedziała: „dziękuję”.
To jest program o działalności dzikich.
Dzielni ci dzicy.
Madzia idzie dzisiaj do dziekanatu.
Będzie się dzisiaj działo.
Rymowanka:
— Dzielny, dziarski — dzik się chwali.
Zalety me poeci znali.
Dzik jest dziki — twierdził Brzechwa.
— Mam już dość tych dzika przechwał.
Różnicowanie głosek [ś], [ź], [ć], [dź] z innymi dentalizowanymi:
Zielono mam w głowie,
Słonecznie i jasno.
Każdemu więc powiem:
Łąkę mieć własną
jest wyśmienicie.
I na niej, zielonej,
Zielone wieść życie.
Do zakrętek włożyć można także obrazki (na przykład przy okazji utrwalania głosek). Taką wersję planuję na następny raz.
Bardzo przydatne okazuje się także forum logopedyczne, ale – jak się przekonałam – tylko to na facebooku. Życzliwość innych logopedów jest tam zadziwiająca.
O znaczeniu zautomatyzowanych ciągów słownych nie piszę, uprzedziła mnie już Kasia – przeczytajcie u niej;) O tu.
Jestem typem zbieracza. Zanim coś wyrzucę, długo rozważam, czy aby na pewno do niczego się nigdy nie przyda. Kiedy coś wyrzucam, mój mąż mówi, że jest ze mnie dumny. Tym razem nie był;)
Zrobiłam sobie obrazki do utrwalania głosek syczących, szumiących i różnicowania tych dwóch szeregów.
Jestem zwolennikiem sylabowej nauki czytania i pisania.
Zamieszczam link do folderu, w którym znajdziecie:
– sylaby otwarte (w tym także dwuznaki);
– obrazki przedstawiające przedmioty, osoby itp…, których nazwy składają się z dwóch sylab otwartych, razem z podpisem (jedna sylaba w kolorze czerwonym, druga czarnym) + 1 obrazek z wyrazem trzysylabowym (zabawa);
– pusty obrazek (do łatwego dorobienia swoich sylab i obrazków w tym samym formacie);
– obrazki i sylaby zebrane w pliku .docx do gotowego wydruku.