Filmiki

0 4320

Mózgowe Porażenie Dziecięce oczyma osoby, która żyje z nim już 19 lat. Monika Panek opowiada o terapiach z dzieciństwa, mitach na temat niepełnosprawności oraz wpływie MPD na jej życie. Odcinek zawiera też wypowiedź taty Moniki oraz jej brata bliźniaka.

0 3738

Wywiad z psychologiem, psychoterapeutą Joanną Woźniak na temat mentalizacji – teorii, której znajomość pomóc może rodzicom w uczeniu dzieci radzenia sobie z emocjami. Mentalizacja pozwala na trafne interpretowanie zachowań własnych i innych osób, co sprzyja budowaniu relacji z innymi i – co ciekawe – w pewnym stopniu zapobiega niektórym chorobom psychicznym.

przyklejanki

Zadania, które nazywam „przyklejankami” nie wymagają kupowania drogich pomocy logopedycznych. Nadają się dobrze na zadanie domowe. A samo wycinanie i „paćkanie się” w kleju doskonali koordynację wzrokowo-ruchową i sprawność manualną. Co więcej – przynieść może dziecku większą satysfakcję (poczucie sprawstwa) niż zrobienie zadania, które nie wymaga od niego aż takiego zaangażowania.

Co jest nam potrzebne? Gazetka promocyjna z hipermarketu zawierająca zdjęcia produktów, klej, nożyczki, kartka/zeszyt

Gdzie ukryło się [sz]?

Przeglądając z dzieckiem gazetkę szukamy tych przedmiotów, które zawierają konkretną głoskę, np. [sz]. Zadanie doskonali słuch fonematyczny – dziecko musi usłyszeć, że w danym słowie jest konkretna głoska. Przedmioty z gazetki wycinamy i wklejamy do zeszytu. Można też stworzyć z nich pracę plastyczną, co dodatkowo pozwoliłoby poczuć się dziecko twórcą (wzmocnienie poczucia wartości dzięki doświadczaniu sprawstwa). Zadanie, jako że może być czasochłonne, lepiej zlecić do domu

Dwa worki – rożnicowanie głosek

Rysujemy dwa worki/pudła/lodówki itp., a następnie wklejamy do nich obrazki zgodnie z założeniem, że opozycyjne głoski, które chcemy ćwiczyć, patronują osobnym pojemnikom. Przykład – patrz zdjęcie u góry.

Układanie zdań

Z konkretnymi obrazkami można układać zdania – dzieci piszące zapisują je do zeszytu obok wklejonego obrazka.

Dzielimy na sylaby

Pod wklejonymi do zeszytu obrazkami rysujemy tyle kropek, ile sylab zawiera dane słowo.

Uwagi dla rodziców: Nie krytykujemy dzieci za jakość wycięcia obrazków (odbierzemy im satysfakcję z podjęcia samodzielnego wysiłku), nie wycinamy za nie (następnym razem gotowe stwierdzić: „Nie będę tego robić, ty i tak zrobisz to lepiej”), nie oceniamy jakości przyklejania (Sformułowania typu: „Ale się wypaćkałeś” czy „Co ty robisz? Po co tyle kleju!” zniechęcą dzieci do dalszych prób i nijak nie wzmocnią jego motywacji. Poczucie wstydu osłabia siłę woli i chęć zmiany). Wzmacniające z kolei będzie docenienie trudu, jakie dziecko włożyło w swoją pracę (podkreślamy starania, nie sam efekt).

 

 

 

Rozmowa z neurologopedą Anetą Kotowicz-Urban na temat komunikacji wspomagającej, czyli tego, co ułatwia i niekiedy wręcz „ratuje” życie dzieciom, których mowa werbalna jest niedostatecznie rozwinięta, by przekazywać intencję komunikacyjną skutecznie. W odcinku obalono powszechne mity na temat AAC.

Dziewiąty odcinek „Klubu Świadomego Rodzica – tym razem rozmawiam z Magdaleną Lech, psychologiem, terapeutą behawioranym, dyrektorem Niepubliczna Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna Kraina Uśmiechu o różnicy między psychologiem a psychoterapeutą (w zakresie sposobu kształcenia i kompetencji), zachowaniach dzieci, które powinny wzbudzić czujność rodzica, przyczynach lęku u dzieci, a także możliwych sposobach radzenia sobie z nim.

dogoterapia

Dogoterapia to zajęcia z psem. Tyle wiedzą wszyscy. Ale po co ten pies i co mają na celu takie zajęcia – jest dla wielu niewiadomą. Wydawać by się mogło, że we współczesnym społeczeństwie –  w którym nawet dzieci mieszkające na wsi utożsamiają krowę z fioletową Milką, a na widok prosiaka krzyczą „Świnka Peppa” –  zamawiane towarzystwo psa jest przejawem niezdrowego oddalania się od natury. Kiedyś w każdym domu był pies i kot. Dzisiaj dzieci wpadają w przerażenie na widok kury. Czy dogoterapia jest w związku z tym odpowiedzią na potrzebę dostarczenia dzieciom wartości, jaką daje kontakt z psem – z tym, że w kontrolowanych warunkach, określonym miejscu i czasie? Moim zdaniem i tak, i nie. Wbrew pozorom nie jest to zwykły kontakt z psem. To człowiek-terapeuta organizuje zajęcia w taki sposób, by osiągnąć założone cele terapeutyczne i edukacyjne. Pies jest jego pomocnikiem, uatrakcyjniającym zajęcia i motywującym dzieci do współpracy.

Zapraszam do obejrzenia odcinka „Klubu Świadomego Rodzica”. Dogoterapeuta Monika Morawska opowie o rodzajach zajęć z psem, wskazaniach, przeciwwskazaniach do udziału w nich, a także przybliży zasady zachowywania się przy psie – w ramach profilaktyki pogryzień.

Pozytywne oblicze stosowanej analizy zachowania z empatycznymi terapeutkami behawioralnymi w szóstym odcinku „Klubu Świadomego Rodzica”. Odcinek polecam wszystkim nauczycielom oraz rodzicom. Myślę, że nawet jeśli terapia behawioralna „nam nie leży”, trzeba znać jej założenia, co niejednokrotnie ułatwić może życie zawodowe i prywatne. Sama, jak wiecie, bardziej skłaniam się ku humanistycznym teoriom, ale doceniam też wartość terapii behawioralnej.

Jej moc upatruję we wzmacnianiu dzieci za to, co umyka oczom osób nie praktykujących stosowanej analizy zachowania. Podczas nagrywania tego odcinka na własnej skórze poczułam, że skonkretyzowane pochwały działają budująco. Jedna z pań terapeutek „wzmocniła” mnie bowiem kilkukrotnie. Zgaduję, że świadomie;-)

Kolejnym pozytywem tej terapii jest analizowanie przyczyn zachowania i swoich reakcji na nie, co pozwala na trzeźwe spojrzenie na sytuację. Nawet konsekwencje, które pojawiają się w ostateczności, są przemyślane i mają czemuś służyć. Nie są tożsame z karą, o czym wspomniano na filmie.

Terapia behawioralna jest narzędziem skutecznym i przez to również niebezpiecznym. Dlaczego? Zacytuję klasyka: „With great power there must also come — great responsibility!„. Te słowa wypowiedział wujek Ben do Spidermana (mam dwóch synów, bohaterowie są głównym tematem rozmów:D). W każdej metodzie potrzebny jest zdrowy rozsądek, w TB ze zwiększoną dawką.

Do programu zaprosiłam Agnieszkę Kotowicz i Anetę Kotowicz-Urban, terapeutki, którym nie bałabym się zaufać. Poznajcie je!

Część druga:

Odcinek jest pierwszym z dwóch na wspomniany temat. Za tydzień bardziej praktycznie.

„Klub Świadomego Rodzica” we wtorki o 20:00 w RzeszowNaZywo.pl.

0 2581

Nauka kojarzy się najczęściej ze szkolną ławką, zeszytami, kartami pracy. Rodzice i nauczyciele dostrzegając konieczność wyposażenia dziecka w konkretne umiejętności i wiedzę, czują się w obowiązku zmuszania do nauki. A gdyby tak dzieci same chciały się uczyć? Gdyby wiedza była zgłębiana przez nie dlatego, że ktoś im obiecał nagrodę, ale z osobistej potrzeby? Czy nauka może być dla przedszkolaka ekscytująca? Czy miejscem jej zgłębiania może być dywan? Te na pozór idealistyczne wymysły nie są niczym nowym. Pierwsze przedszkole oparte na przekonaniu o potrzebie wolności dziecka i znaczeniu samodzielności w procesie uczenia się powstało w 1907 roku we Włoszech. Jego założycielka, lekarka, nazywała się Maria Montessori. Funkcjonowanie metody Montessori w praktyce obserwowałam w przedszkolu „Akademia przedszkolaka” w Rzeszowie.

„Klub Świadomego Rodzica” w każdy wtorek o 20:00 w Telewizji Rzeszow Na Żywo.

0 3121

0Jakie znaczenie dla rozwoju dziecka ma prawidłowe funkcjonowanie zmysłów? Czym charakteryzują się zaburzenia integracji sensorycznej? W jaki sposób wspierać mózg dziecka, by odbierane przez niego bodźce sensoryczne były prawidłowo rozpoznawane, segregowane, interpretowane i integrowane z wcześniejszymi doświadczeniami? O zmysłach i ich wpływie na rozwój dziecka zgodziła się opowiedzieć nam Katarzyna Kłosowski, terapeuta integracji sensorycznej z Zespołu Szkół imienia UNICEF w Rzeszowie.

Twórczynią Metody Integracji Sensorycznej jest Jean Ayres, psycholog, terapeuta i pracownik naukowy Uniwersytetu Kalifornijskiego w USA. To ona w latach 60. XX wieku dostrzegała zależność między trudnościami w uczeniu się a zaburzeniami w integracji sensorycznej. W Polsce metoda ta staje się coraz popularniejsza, ale miewa też swoich ignorantów i przeciwników. Niemniej jednak nawet ci, którzy wypowiadają się o niej z niezrozumieniem, docenić muszą znaczenie prawidłowego funkcjonowania zmysłów dla harmonijnego rozwoju dziecka. Współczesna ochrona rodzicielska stała się jednym z czynników sprzyjających wystąpieniu bądź pogłębieniu zaburzeń sensorycznych. Wartość wyjścia na plac zabaw staje się w obliczu sposobu dzisiejszego funkcjonowania rodzin nieoceniona. Pytaniem do dyskusji niech będzie: czy zaburzenia integracji sensorycznej nie mają w dużym stopniu charakteru cywilizacyjnego? Czy ktoś z Was widział bowiem w dzisiejszych czasach dziecko wspinające się na drzewo albo skaczące po kałużach? Znam rodziców, którzy oburzają się, kiedy ich potomek wraca brudny z przedszkola, albo takich, którzy karmią swoje pociechy, by nie upaćkać im starannie wyprasowanej koszuli. Wszystko ma swoje konsekwencje.

Program „Klub Świadomego Rodzica” obejrzeć możecie w telewizji RzeszówNaŻywo w każdy wtorek o 20:00. Tematem przyszłotygodniowego odcinka będzie autyzm.

Już niedługo pierwsze odcinki programu „Klub Świadomego Rodzica”. Z Katarzyną Kłosowski, terapeutą SI z Zespołu Szkół im. UNICEF w Rzeszowie, rozmawiałam o integracji sensorycznej (odcinek #1), aby przybliżyć Wam specyfikę pracy z dziećmi z autyzmem odwiedziłam przedszkole „Niebieska Kraina” w Łańcucie (odcinek #2), a o metodę Marii Montessori zapytałam w przedszkolu „Akademia Przedszkolaka” w Rzeszowie (odcinek #3). Premierowy odcinek już w marcu.

Grałyśmy w parach. Najlepszym zawodnikiem była ta, która nie kuła się na szóstkach. Wszyscy chcieli grać w parze z Honoratą. Sprytnie pokonywała wszystkie poziomy. Pamiętam jej długi warkocz i moje rozczarowanie, kiedy ścięła włosy. Był czas, kiedy gra pochłaniała wszystkie dziewczyny na każdej przerwie. Grę w gumę wspominam z rozczuleniem. Jak się grało w Łańcucie? O tym w dzisiejszym filmie.

1 5520
Trafiłam kiedyś na rysowany wierszyk, w którym z kiełbasy, jajek, grzebienia i tym podobnych przedmiotów powstał „człowieczek”. Wykorzystywałam go często do utrwalania głosek szumiących. Kiedy potrzebowałam na szybko wymyślić zadanie / zabawę / coś, co zawierałoby głoskę [ś] w nagłosie, zainspirowana wspomnianym wierszykiem, wymyśliłam takiego oto ludzika (na rym zabrakło już czasu;):

Tak wygląda mój ludzik:
Taki podpisany ludzik jest informacją dla rodziców, jakie wyrazy warto przećwiczyć z dzieckiem w domu.

 A ten tutaj – to ludzik pięcioletniej Julki.

Głodne paluchy”
Ręka jest moja, paluszków ma pięć.
Łasuchy te mają na wszystko chęć.
Pierwszy paluszek, najmniejszy taki,
zjadł dzisiaj karpia i trzy buraki.
Drugi paluszek, podobno słodki,
zjadł na śniadanie maki, stokrotki.
Trzeci, środkowy, największy paluszek,
połknął wraz z barszczem trzynaście uszek.
Czwarty wskazuje, mądrala z niego,
zjadł trzy marchewki i klocki lego.
Kciuk palcem jest piątym, największy ma brzuszek,
zjadł szynki plasterek i kilka gruszek.
A ja wam mówię, moje paluchy,
będą bolały was dzisiaj brzuchy.
Jakość filmu nie powala, ale mój szef (czyt. pięciomiesięczny Tymek) ma krókie drzemki, więc zawsze nagrywamy w pośpiechu;) Inspiracją do ułożenia wierszyka była piosenka, którą mój Kacper „przyniósł” z przedszkola. Zapamiętał tylko, że „pięć paluszków rączka ma”, czyli – myślę, że – najważniejsze;)

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami żył sobie pewien zupełnie normalny chłopiec. Szymek, bo tak miał na imię, nie lubił mówić. Miał strasznie dużo do powiedzenia, ale wstydził się, że wymówi jakieś słowo źle. Nie potrafił bowiem wypowiedzieć dźwięku „sz”. Kiedy chciał naśladować szum drzew i wydobyć z siebie donośne: szszszsz, z jego ust wydobywął się syk węża: ssssssss. Zamiast szafy w pokoju, miał safę, zamiast szalika – salik, zamiast szynki na kanapce – synkę. Szymek miał dość  seplenienia, więc postanowił udać się po pomoc do wróżki Lodzi, znanej w całym królestwie z uczenia ładnej mowy. Wsiał na swego rumaka i pojechał : <kląskanie>. Jechał cały dzień <kląskanie>. Kiedy się zmęczył, zsiadł z rumaka i położył się spać. Obudził go dziwny szmer: szszszszsz. Po ciemku zaczął się przeciągać <wyciągamy język w stronę nosa>. Szmer się powtórzył: szszszsz. Zaciekawiony szedł w kierunku odgłosów. <tupu tupu> Zaczynało się już przejaśniać. Za płotkiem zobaczył niewielki pagórek  „To jakieś zaczarowane miejsce” – pomyślał. A my takie zaczarowane miejsce znajdźmy w naszej buzi. Zęby są płotkiem. Dotknijmy je językiem. Za górnymi zębami szukajmy w buzi pagórka. Jest? No to super. Szymek zorientował się, że odgłosy dochodziły z pagórka. Najpierw zaczął pukać. „Czy ktoś tam jest? Puk, puk.” A my pukajmy językiem o nasz zaczarowany pagórek. Otwieram buzię i pukamy. Musimy uważać na brodę, żeby się nie ruszała. Pagórek milczał. Szymek zaczął go głaskać. A my głaszczemy językiem nasz pagórek. Nagle chłopiec usłyszał kolejne podejrzane odgłosy. „UUUUUUUUUUUU” <powtarzamy> „OOOOOO” <powtarzamy>. Z pagórka wyskoczyła zielona żabka. „Mam dla Ciebie kilka zadań” – powiedziała – „Jeśli wszystkie wykonasz, zaprowadzę cię do wróżki Lodzi”. Szymek uradowany poprosił o zadania. „Zadanie pierwsze” – powiedziała żabka – „wygląda tak: oblizujemy językiem górne zęby. Super. Teraz dotykamy ząbki, każdeo po kolei – skaczemy od jednego ząbka do drugiego jak wiewiórka po drzewach. Świetnie. Kolejne zadanie: oblizujemy górną wargę. Brawo. Robimy dzióbek. Wysuwamy wargi do przodu. A teraz na zmianę: dzióbek – uśmiech. Rewelacja. Jesteś gotowy, by zobaczyć się z wróżką Lodzią.”

Szymek był bardzo ciekawy, jak wygląda wróżka. Troszeczkę się denerwował, więc powtórzył zadania, które robił razem z żabką: oblizał górne zęby, dotknął każdego po kolei, oblizał górną wargę, zrobił dzióbek i na zmianę – dzióbek – uśmiech. Był z siebie bardzo zadowolony, chciał już zobaczyć wróżkę.
„Witaj, Szymku” – powiedziała miła pani w zwiewnej sukni. – „Mam dla Ciebie zadanie: pamiętasz, gdzie w twojej buzi jest zaczarowany pagórek? Dotknij go teraz językiem. Czujesz go? Niech koniuszek twojego języka pilnuje tego miejsca – nie dotykaj pagórka językiem, ale trzymaj nad nim koniuszek swojego języka. Teraz robimy z zębów płotek, a z warg dzióbek. Świetnie. Pamiętaj, że język jest w górze. I dmuchamy: szszszszsz. Udało się? Jeśli tak, to super, jeśli nie – nie przejmuj się, wkrótce się nam uda.
Szymek zadowolony z siebie poszedł spać. Ty też możesz być z siebie dumny!