Marta Wiśniewska, Wspomaganie rozwoju dziecka z niepełnosprawnością intelektualną (recenzja)

Marta Wiśniewska, Wspomaganie rozwoju dziecka z niepełnosprawnością intelektualną (recenzja)

0 4128

11872771_1176931082332647_2090847271_n

Kupując książki przez Internet nie wczytuję się w opisy, nie sprawdzam recenzji, rzadko pytam o opinie na forum, przeważnie kieruję się wyglądem okładki i tytułem. W tym przypadku wzięłam pod uwagę tylko to ostatnie. Z jakim skutkiem?

Wspomaganie rozwoju dzieci z niepełnosprawnością intelektualną jest tematem moich zainteresowań zawodowych. Im więcej czytam, tym bardziej dostrzegam zakresy wiedzy, które jeszcze chciałabym zgłębić. W efekcie stale kupuję, pożyczam, kseruję, notuję, a mój Kacper skarży się babci: „Moja mama to tylko czyta i czyta.”

Pierwsze wrażenie i pierwsze rozczarowanie

Biorąc do ręki książkę Marty Wiśniewskiej „Wspomaganie rozwoju dziecka z niepełnosprawnością intelektualną. Poradnik dla rodziców i terapeutów” przeżyłam rozczarowanie. Spodziewałam się opasłej księgi, a tymczasem otrzymałam „książeczkę”, której właściwy tekst kończy się na czterdziestej siódmej stronie. Papier jakościowo podobny do gazety codziennej. Okładka, która nie budziła we mnie wzruszeń estetycznych, okazała się najlepszym graficznym elementem pozycji. Umieszczone w aneksie zdjęcia nie dość, że czarno-białe, mało kontrastowe, to jeszcze nie poddane jakiejkolwiek obróbce – widać na nich flary. Jakość wydania zrobiła na mnie złe wrażenie.

11855383_1176931102332645_728586385_n

W akcie rozczarowania odłożyłam książkę na półkę, podejmując się jej przeczytania dopiero po pół roku. Zrodziły mi się wówczas refleksje, które ujęłam w punkty:

1. Książka podzielona jest na część teoretyczną i praktyczną. W tej pierwszej zebrała autorka najistotniejsze informacje dla podejmowanego tematu. Nie wiem jednak, na ile styl wypowiedzi będzie zrozumiały dla przeciętnego rodzica, a to on był w założeniu grupą docelową (wymieniony w podtytule jako pierwszy).

2. Część teoretyczna zawiera przegląd metod, jakie można stosować w pracy z dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną. Ich opis, zawierający ogólnikowe informacje, stanowić może dla rodzica jedynie informację, że coś takiego istnieje.  I myślę, że na tym skończy się jego refleksja. Czy to dobrze, czy źle — nie wiem. Być może taki miał być zamysł.

Czego mi brakuje

3. Dobór zaprezentowanych metod budzi moje zastanowienie. Ukazuje bardziej te metody, które autorka używa na co dzień, niż te najpopularniejsze czy choćby najprzydatniejsze (to już w mojej ocenie). Autorka nie wspomina o stopniu niepełnosprawności intelektualnej dzieci, którym metody poleca. O ile Metoda Integracji Sensorycznej przyda się wszystkim dzieciom, o tyle Metoda Knillów zaserwowana dzieciom z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim — jeśli nie zdenerwuje, to je uśpi. Wiśniewska wspomniała ponadto o Systemie Marianny Frostig, masażu logopedycznym, masażu Shantala, terapii zabawą wg Joanny Baran, Metodzie Ruchu Rozwijającego wg Weroniki Sherborne i Metodzie swojego recenzenta — symultaniczno-sekwencyjnej. Najbardziej mi w tej wyliczance metod brakuje komunikacji alternatywnej. Rozczarowanie moje w momencie czytania wynikało z tego, że już w pierwszych zdaniach poradnika wspominała autorka o podążaniu za dzieckiem (nastawienie humanistyczne – interesuje nas, co jest dla dziecka ważne), a później nawet informacja o tym, że:

„Aby osiągnąć zakładane cele należy skoncentrować się na […] rozwoju społecznym: kształceniu w zakresie celowego i skutecznego komunikowania się […]” [s. 13]

Myśląc o celowym i skutecznym komunikowaniu się wyobrażam sobie dziecko, które wskazując obrazek, informuje rodzica, że się poprzytulać, albo takie, które gestem przekazuje intencję: Daj mi jabłko. Nie widzę tutaj natomiast powtarzania samogłosek czy sylab, bo tym sposobem celowo i skutecznie będzie za wiele lat albo wcale.

Autorka uważa, że „[…] niepełnosprawne dziecko winno mieć szansę dokonywania wyborów, podejmowania decyzji nawet w najprostszych sytuacjach, co sprzyja rozwojowi autonomii i niezależności.”  Jak dziecko niemówiące (a takich wśród dzieci n.i. jest dużo) ma dokonywać wyborów, jeśli nie za pomocą alternatywnych sposobów komunikowania się?

Dlaczego owo „niewspomnienie” o AAC tak mnie poruszyło? a. Autorka książki jest logopedą. b. Zakładając, że po książkę tę sięgną rodzice, zostaną nakierowani na wiele rzeczy, ale nie na to, że z każdym dzieckiem z n.i. można nawiązać kontakt (inny w zależności od stopnia n.i.). Jest tyle dzieci, które próbują coś przekazać (choćby zachowaniem), ale nikt ich nie próbuje „usłyszeć”.

Praktyczne wskazówki do pracy z dziećmi

4. W zakresie praktycznego zastosowania poradnika, skorzystać może rodzic czy terapeuta z pomysłów na naukę samodzielnego zasypiania czy korzystania z nocnika. Programy zawierają opis procedury, w tym zasady warte przestrzegania. Wprawdzie nie zajmuję się zawodowo treningiem czystości, ale z rad w zakresie robienia „siku” do nocnika wykreśliłabym jedną: „dziecko […] powinno być wyraźnie skarcone (żadnych kar cielesnych!) słowem za wypróżnienie się w majtki”. Jeśli nagradzam za sukcesy (no bo zrobiło to siku), to nie chcę karać za wypadki (bo mu się nie udało za każdym razem). Tak mi mówi intuicja, no ale niech się w tej kwestii wypowie terapeuta behawioralny.

5. Pozytywnie zaskoczyła mnie odwaga autorki do wyrażenia opinii na temat (niestety częstego) zwyczaju ubierania osób z niepełnosprawnością intelektualną — zgodnie z wiekiem umysłowym, a nie życia (dwumetrowa dziewczyna w kucykach na środku głowy),  a także niechlujnie (no bo i tak nie rozumie). Zaapelowała:

Po prostu pamiętajmy o godności osoby niepełnosprawnej bez względu na to czy jest dzieckiem, czy już dorosłym i bez względu na to jaki charakter ma jej niepełnosprawność.” [s. 47]

Wartościowe myśli

6. Odnosząc się do poglądów autorki na kwestie wspomagania rozwoju – dla mnie brzmią sensownie, pobudzić mogą do refleksji. Zdania, które sobie podkreśliłam, z uwagi na to, iż uznałam je za wartościowe to, między innymi:

” Do rozwoju dziecko przede wszystkim potrzebuje kontaktu z osobami znaczącymi. Potrzebuje klimatu miłości i pogody. Najlepsze metody, najdroższe turnusy rehabilitacyjne itp. nie przyniosą żadnego rezultatu, jeśli dziecko będzie pozbawione tego, co najważniejsze.” [s. 9]

„[…] tak ważne jest, aby proces wspomagania był […] dostosowany do codziennego życia rodzinnego” [s. 10]

„Wspomagać rozwój dziecka to znaczy widzieć całego człowieka z jego przeżyciami, doświadczeniami, uczuciami. Wspomagać nie znaczy jedynie ćwiczyć zaburzoną funkcję w pełnej izolacji. Wspomagać to znaczy być obok dziecka, obserwować i rejestrować zmiany z jego funkcjonowaniu, proponować mu coraz to nowe formy aktywności i być wrażliwym na sygnały płynące od niego.” [s. 11]

„[…] wspomaganie rozwoju […] to kreowanie otoczenia dziecka, stwarzanie korzystnych warunków rozwoju, wzbogacanie środowiska w bodźce pobudzające aktywność.” [s. 13]

„Wspomaganie rozwoju dziecka niepełnosprawnego odbywa się przy założeniu, że jego potrzeby są takie same jak dziecka rozwijającego się prawidłowo.” [s. 14]

Osoba niepełnosprawna ma prawo podejmować decyzje, dokonywać wyborów […]”  [s. 23]

Nadmierne przeciążenie dziecka zadaniami podnoszącymi jego ogólną sprawność może skutecznie stłumić spontaniczną potrzebę aktywności. Istoty jest także odpoczynek, którego dziecko niepełnosprawne potrzebuje więcej, gdyż jego układ nerwowy szybciej ulega zmęczeniu.”  [s. 25]

 Komu książkę polecam i czy w ogóle?

Rodzicom — nie. Z uwagi na język— za bardzo naukowo w części pierwszej, za ogólnikowo w drugiej. Choć zaprezentowane strategie mają swoją wartość, nie warto kupować książki dla tych kilku stron.

Terapeutom — początkującym tak. Pracującym — nie. Ja nie dowiedziałam się niczego nowego, ale żałuję że nie przeczytałam tego poradnika kilka lat wcześniej.

Dane bibliograficzne książki:

Marta Wiśniewska, Wspomaganie rozwoju dziecka z niepełnosprawnością intelektualną. Poradnik dla rodziców i terapeutów, Wydawnictwo Impuls, Kraków 2010, Wydanie II

SIMILAR ARTICLES

NO COMMENTS

Skomentuj