Tags Posts tagged with "wierszyki logopedyczne"

wierszyki logopedyczne

Karta z książeczki "Wierszyki ćwiczące języki", opublikowana za zgodą autorów

Karta z książeczki „Wierszyki ćwiczące języki” Elżbiety i Witolda Szwajkowskich, opublikowana za zgodą autorów

Internet dowodzi wielkiej kreatywności logopedów. Wielu z nich rozważa wydanie autorskich zeszytów ćwiczeń czy innego rodzaju pomocy logopedycznych. Czy da się na tym zarobić? Na co trzeba się przygotować? Co warto wiedzieć? Czy do tworzenia rymowanek potrzebny jest talent, czy może wystarczy rymownik? Odpowiedzi na te pytania zawdzięczam rozmowie z Elżbietą i Witoldem Szwajkowskimi, autorami licznych wierszyków logopedycznych.

Patrycja Bilińska: Mają Państwo na swoim koncie już 30 książeczek edukacyjnych. Wśród logopedów najbardziej znane są wierszyki. Jak wygląda proces ich tworzenia? Czy jest to wynik napadu inwencji twórczej czy raczej żmudne dobieranie rymów?

Elżbieta Szwajkowska: Pisanie wierszyków idzie nam sprawnie, ponieważ lubimy to robić. Wbrew pozorom, szukanie rymów wcale nie jest najtrudniejsze. Można je łatwo znaleźć w tzw. rymownikach, czyli różnych słownikach internetowych. Trudniej znaleźć ciekawy pomysł na rymowankę, a już najtrudniej pisać wierszyki, które muszą spełniać określone kryteria logopedyczne —np. uwzględniać jak najwięcej głosek tak zwanego szeregu szumiącego (sz, ż, cz, dż), ale nie zawierać żadnych głosek innych szeregów (s, z, c, dz oraz ś, ź , ć dź). Nad takimi trzeba się „pogimnastykować”. Pierwszym takim doświadczeniem było pisanie wierszyków do „Rymowanek na trzy szeregi logopedyczne” wydanych przez Wydawnictwo Harmonia w 2012 r. Kiedy otrzymaliśmy propozycję napisania po 60 wierszyków na każdy „czysty” szereg, wydawało nam się to niewykonalne, ale ostatecznie się udało.<śmiech>

Witold Szwajkowski: Jeszcze większym wyzwaniem było napisanie rymowanek logopedycznych do „Wierszyków ćwiczących języki…” wydanych przez Naszą Księgarnię. Zdarzało się, że w wierszyku do ćwiczenia określonej głoski, np. [cz], nie mogliśmy użyć żadnej innej głoski szeregu szumiącego, głosek pozostałych szeregów, ani też głoski [r], żeby uniknąć trudności logopedycznych. Nie mogliśmy więc wykorzystać jednej trzeciej głosek występujących w naszym języku, a dodatkowo chcieliśmy, żeby nasze wierszyki były nie tylko prawidłowo zrymowane i zrytmizowane, ale też, żeby miały jakiś sens, były poprawne językowo, żeby nie były nużące dla dziecka i osoby dorosłej, która dziecku czyta. Chyba idzie nam coraz lepiej, bo po „Wierszykach…” udało nam się napisać jeszcze „Sto wierszyków nowych do ćwiczeń wymowy…” wydanych przez Wydawnictwo Wilga, w których narzuciliśmy sobie jeszcze ostrzejsze kryteria logopedyczne, a już w tej chwili mamy gotową kontynuację „Stu wierszyków nowych…”, na którą składają się również rymowanki logopedyczne w liczbie stu.

ES: Odnośnie inwencji twórczej, to ciągle coś nam przychodzi do głowy i ciągle coś piszemy, bo podczas kontaktów z dziećmi, rodzicami, logopedami i nauczycielami ujawniają się nowe, czasem bardzo konkretne potrzeby i rodzą się nowe pomysły. W efekcie mamy dużo gotowych tekstów, które czekają na swój czas. Wracamy do nich, gdy uda nam się zainteresować pomysłem wydawcę lub gdy dostajemy konkretną propozycję wydawniczą i wtedy dopracowujemy materiał do oczekiwań czy koncepcji wydawcy. Piszemy też na konkretne, określone przez wydawcę zapotrzebowanie, tak jak to było kilka lat temu ze wspomnianymi „Rymowankami na trzy szeregi logopedyczne…”.

PB: Rola twórcy nie ogranicza się w Państwa przypadku tylko do pracy z tekstem. Utrzymują Państwo kontakt z fanami dzięki stronie na facebooku, promują Państwo swoje książki nie tylko w Internecie…

ES: Poprzez facebook staramy się docierać do potencjalnych czytelników z informacją o tym, że jesteśmy, że piszemy książki o jasno określonych celach, dla dzieci i do pracy z dziećmi. Dzielimy się też swoimi pomysłami na łączenie naszych rymowanych tekstów z zabawami i grami dla dzieci. Prawdę mówiąc, nie myślimy o sobie jako „twórcach literatury”, bo zajmujemy się różnymi rzeczami związanymi z edukacją i rozwojem dzieci. Pisanie książek jest jednym z naszych zajęć, choć na pewno od kilku lat stanowi ważną część naszego życia.

WS: Promowaniem swoich książek i działań edukacyjnych zajęliśmy się z konieczności. Gdy pojawiliśmy się na rynku książki w 2012 roku, to wkrótce zorientowaliśmy się, że mimo wydania książek cenionych przez fachowców, informacja o nich dociera do ograniczonego kręgu potencjalnych czytelników.

ES: Na facebooku budujemy grono sympatyków naszych publikacji i pomocy. Ich liczba rośnie powoli, bo robimy to samodzielnie i po amatorsku. Staramy się nie stosować agresywnej, nachalnej reklamy i mamy nadzieję, że do grona naszych fanów dołączają osoby faktycznie przekonane o wartości tego, co oferujemy jako autorzy. W ciągu trzech lat na facebooku było kilka konkursów, w których nagrodami były nasze książki lub nasza autorska zabawka edukacyjna o nazwie „Edukrążki”. Nagrody książkowe to były nasze egzemplarze autorskie lub książki kupione przez nas w wydawnictwach po cenach autorskich. „Edukrążki” sponsorował producent, ale też nie mogły to być duże zestawy, bo Edutronika to mała firma o skromnych środkach.

Przykładowe zastosowanie edukrążków

Przykładowe zastosowanie edukrążków

WS: Przez kilkanaście miesięcy prowadziliśmy weekendowe zajęcia z dziećmi w ramach Białołęckiego Uniwersytetu Dzieci. To było bardzo ciekawe doświadczenie, ale tam nie promowaliśmy swoich książek, a raczej wykorzystywaliśmy własne rymowane teksty do przekazywania treści edukacyjnych z różnych dziedzin: języka polskiego, psychologii, matematyki, fizyki. To były często teksty dotychczas nigdzie nie publikowane i często pisane specjalnie na potrzeby tych zajęć. Przeprowadziliśmy też cykl zajęć z edukrążkami, zakończony zawodami zręcznościowymi, w których nagrodami były inne nasze pomoce.

Elżbieta Szwajkowska prowadzi zajęcia podczas Białołęckiego Uniwersytetu Dzieci, 2013 r., fot. archiwum prywatne Państwa Szwajkowskich

Elżbieta Szwajkowska prowadzi zajęcia podczas Białołęckiego Uniwersytetu Dzieci, 2013 r., fot. archiwum prywatne Państwa Szwajkowskich

WS: „Wierszyki ćwiczące języki…” okazały się tak dużym sukcesem wydawniczym, że Wydawnictwo Nasza Księgarnia wykorzystało książkę do zainicjowania serii. Na zaproszenie tego Wydawcy mieliśmy kilka razy okazję spotykać się z małymi czytelnikami i ich rodzicami na targach, podpisująszwajkowscyc książki. Od ponad roku współpracujemy z krakowskim Wydawnictwem WiR, które jest organizatorem warsztatów dla logopedów, nauczycieli i rodziców. Mamy tam swój warsztat na temat wykorzystania rymowanek w zabawach edukacyjnych z ćwiczeniami logopedycznymi. Spotkania odbywają się w różnych miejscach w Polsce, a najbliższe będzie w lutym w Warszawie. Dzięki temu mamy unikalną możliwość pracować na naszych tekstach z ich adresatami – logopedzi i nauczyciele na zajęciach korzystają z naszych publikacji, testują je, a na przerwie lub po zajęciach mogą je kupić na stoisku Wydawcy. Bardzo sobie cenimy tę możliwość zdobywania wiedzy i kontaktu z czytelnikami. Wiele spośród osób spotkanych na warsztatach utrzymuje z nami kontakty mejlowe.

PB: Ile czasu poświęcają Państwo na takie działania promocyjne?

ES: Na to pytanie nie bardzo potrafię odpowiedzieć. Nie wiem, jak to policzyć. Działania na facebooku nie są systematyczne. Spotkania na targach z czytelnikami to kilka godzin plus podróż. Warsztaty to kilka do kilkunastu godzin, w zależności od tego, gdzie się odbywają. Trzeba jeszcze dodać czas na przygotowanie się.

PB: Załóżmy, że świeżo upieczony logopeda, który będzie czytał zapis naszej rozmowy, rozważa tworzenie pomocy terapeutycznych. Czy jest to zajęcie, które – Państwa zdaniem – może stanowić podstawowe źródło dochodu?

WS: Może tak, choć pod pewnym warunkiem. Przy założeniu, że pomoce są dobre merytorycznie i dobrej jakości, warunkiem niezbędnym są środki na promocję, i to promocję na większą skalę niż taka, jaką my prowadzimy na facebooku. Informacja o takich pomocach musi dotrzeć do potencjalnych zainteresowanych, co nie jest łatwe. Konieczne więc wydaje się znalezienie silnego finansowo partnera, który będzie dysponował środkami na reklamę lub własnymi kanałami dystrybucji. Zbudowanie własnego systemu sprzedaży bez znaczących środków finansowych uważamy za mało prawdopodobne. My nie utrzymujemy się tylko ze sprzedaży książek. Generalnie wychodzimy z założenia, że lepiej nie ograniczać swoich dochodów do jednego źródła.

PB: Co poradziliby Państwo logopedzie, który chciałby wydać autorską książeczkę logopedyczną? Co warto wiedzieć?

ES: Odnośnie strony logopedycznej nie zabieramy głosu, bo logopeda będzie wiedział to, czego my musimy się dowiadywać – ma wykształcenie i zna potrzeby. Jeśli chodzi o tekst, to musi być napisany przynajmniej poprawną polszczyzną i nie może zawierać błędów logicznych, bo nie wolno dzieciom przekazywać i utrwalać niewłaściwych wzorców. Ćwiczenia logopedyczne nie są raczej ulubionym zajęciem dzieci, więc tekst nie może być nudny. Często autorowi wydaje się, że jego tekst jest świetny, a przynajmniej bardzo dobry. Nam też tak się kiedyś wydawało. Nauczyliśmy się, że trzeba tekst odłożyć i wrócić do niego za jakiś czas. Zwykle znajdujemy jakieś błędy lub coś, co można napisać lepiej, ale wymaga to pewnego dystansu. My pracujemy we dwoje, co bardzo ułatwia pracę, ale ktoś, kto pisze sam, powinien dać tekst do przeczytania zaufanej osobie, niekoniecznie z branży logopedycznej. Samemu trudno znaleźć własne błędy, zwłaszcza w tekście rymowanym.

Karta z książeczki "Wierszyki ćwiczące języki", opublikowana za zgodą autorów

Karta z książeczki „Wierszyki ćwiczące języki”, opublikowana za zgodą autorów

WS: Warto też sprawdzić napisane teksty w praktyce, w pracy z dziećmi, gdyż taka pozytywna weryfikacja jest znaczącym argumentem w rozmowie z potencjalnym wydawcą. Trzeba też uzbroić się w cierpliwość przy szukaniu odpowiednich kon

taktów, bo wiemy, że wydawcy otrzymują bardzo dużo różnych propozycji wydawniczych i nawet jeśli ich jakiś pomysł zainteresuje, to do wydania książki mija sporo czasu.

PB: Domyśsto-wierszykowlam się, że pokłady Państwa kreatywności nie zostały jeszcze wyczerpane, więc jako jeden z fanów zapytam, nad czym Państwo pracują teraz?

WS: Powstaje zbiór krótkich, rymowanych historyjek dla maluchów, opartych na dowcipie sytuacyjnym. Warstwa tekstowa jest gotowa, a teraz pełna pasji ilustratorka pracuje nad grafiką. Publikacja powstaje dla konkretnego wydawnictwa, więc powinna się niebawem ukazać. Równolegle pracujemy nad dużą autorską serią edukacyjną dla dzieci, której początkiem są „Wierszyki ćwiczące języki…”, a kontynuacją „Sto wierszyków nowych…”. To duży projekt, ale większość materiału tekstowego mamy już na dyskach — po „leżakowaniu” <śmiech>

chl4„Poradnik świeżo upieczonego logopedy” to seria postów ukazująca wizję pracy w zawodzie logopedy. Artykuły stanowić mają w założeniu źródło „natchnienia” zawodowego. Poradnik, mimo nazwy, nie dostarczy gotowych rozwiązań, nie rozwikła osobistych dylematów, nie podpowie, którą pójść drogą. Jeśli stanie się natomiast inspiracją do podjęcia własnych zawodowych decyzji, spełni swoją rolę.

ZABI-SPEW

Rymowanka przydać się może do ćwiczenia wymowy sylab zamkniętych (kum), utrwalania głoski [k] oraz do zabaw z małym dziećmi (naśladowanie odgłosów zwierząt). Zasada jest taka, że rodzic czyta wierszyk, a dziecko w odpowiednim momencie mówi „kum kum”. Rymowanka wykorzystuje naprzemienność — która jest ważną zasadą dialogu — i w tym kontekście kształtuje umiejętności komunikacyjne.

0 4047

W związku z faktem, iż do mojego zbioru pomocy dołączyły urocze pacynki, zmotywowałam się do wymyślenia nowych wierszyków. Dzisiejszy służy utrwalaniu głoski [sz] w wyrazach. Pacynka pełni rolę sepleniącego, którego to nasze dziecko ma za zadanie nauczyć mówić wspomnianą głoskę. Konieczne wydaje się opatrzenie słów obrazkami, aby nasz uczeń (pacjent?) właściwie je zrozumiał (przykładowo – szale, element garderoby, a nie sale, pomieszczenia). Po ilustracje odsyłam do Google grafika:)

Rymowanka w wersji tekstowej:
Mam problem taki –
Pomóż mi, proszę:
Naucz mnie mówić:
Safa oraz grosek.
Kłopot mi jeszcze
Sprawia czasami
Sal, sale, o salu,
Z salami.
Lecz to nie wszystko.
Problem mój bowiem
Dotyczy ponadto słów,
Które powiem:
Syja, snurek, selki, sary itp.

 

Pacynkę z grafiki znajdziesz tu.

 

Taką motywację dzisiaj mam:
Logopedyczny prezent dla najwspanialszej z mam.

 
 To akurat z myślą o [l] w grupach spółgłoskowych oraz [ś]. A najlepiej 2 w 1;)W innej wersji:

Logopedyczny prezent dla najwspanialszej z mam.
powtórzę dla niej:
ślam, ślum, ślim, ślem, ślam.
To jeszcze nie koniec.
Chcę jeszcze więcej –
powtórzę zatem czym prędzej:
plam, plim, plum, plem,
blam, blim, blum, blem,
mlam, mlim, mlum mlem.

Powiedz, mamo, teraz –
jestem ciekawa –
czy zasłużyłam na brawa?

0 5036
Już jakiś czas temu powstał ten wierszyk na konkurs Logopedii w Praktyce. Jako że na facebooku wyszukiwanie nie należy do najprostszych – zamieszczam go tutaj, żeby mi nie zginął:) Można wkleić uczniom na okładkę zeszytu:) Wersja graficzna autorstwa organizatora konkursu.

0 9876
Zainspirowana uwiecznioną przez Mrożka wyliczanką, w której „Siedzi baba na cmentarzu / Trzyma nogi w kałamarzu; „Siedzi baba na śmietniku / Trzyma nogi w pojemniku […]”, napisałam coś takiego, w czym sensu niewiele, ale za to cel logopedyczny: utrwalanie głoski [x] 'h’ 'ch’. Posłuchajcie:

W wersji tekstowej:

Wierszyk pod patronatem głoski „h”,

w którym jest więcej akcji niż sensu

Idzie chomik i mucha,
a tu zawierucha.
Idzie hutnik i Chinka,
a tu nagle choinka.
Idzie Henio i Hania,
Hania świat mu zasłania.
Idzie Chudy i Chory
niosą dwa duże wory.
Idzie chomik,
niesie dzika,
a tu…

koniec wierszyka.

Do łatwego skopiowania:

„Pięć palców”
Pięć palców dla mnie zadanie miało.
Powtarzać kazały – ale się działo!
Zaczął ten pierwszy donośnym głosem.
Powtórzcie za nim, proszę:
„sa sa sa sa sa”
Drugi odważnie podniósł swą głowę,
by usłyszano paluszka mowę:
„so so so so so”
Trzeci największy, ale nieśmiały
szepnął pod nosem takie banały:
„se se se se se”
Czwartego słychać aż od sąsiada
Otwiera buzię i gada, i gada:
„su su su su su”
Piąty z uśmiechem od ucha do ucha-
wiedział, że każdy go teraz słucha:
„sy sy sy sy sy”
Koniec już bliski, a teraz, proszę
krzyknijmy razem donośnym głosem:
„sa, so, se, su, sy”
Wierszyk można wykorzystać także do innych celów. W miejsce sylab z [s] da się wstawić to, co akurat jest nam potrzebne;) Mam nadzieję, że się komuś przyda.
Drzewo z łapkami zrobiliśmy wczoraj z Kacprem – inspiracją było podobne, widziane w internecie (nie pamiętam już gdzie).

Do łatwego skopiowania:

Nie każdy konik – polny….

W świecie, w którym od plotek jest brudno,
trudno być ślimakiem i osiołkiem trudno.
Ściskając gazetę, przełknął nieśmiało ślinę,
ślimak, ten, któremu dorabiają „gębę”, znaczy się: minę:
„Uśmiechnąć się można dzisiaj” –
powiedział do osiołka Zdzisia.
I dodał jeszcze: „Wiecie…”
pokazując nagłówek w gazecie:
„Czy styczeń, czy luty,
Czy marzec, czy kwiecień –
Ślimaki wolno
Chodzą po świecie.”
– Nie każdy ślimak powolny,
nie każdy konik – polny,
nie każdy osioł uparty.
– Masz rację, osiołku,
plotki to nie żarty!
w wersji .pdf z pytaniami do utrwalania głoski [ś]
TUTAJ

Głodne paluchy”
Ręka jest moja, paluszków ma pięć.
Łasuchy te mają na wszystko chęć.
Pierwszy paluszek, najmniejszy taki,
zjadł dzisiaj karpia i trzy buraki.
Drugi paluszek, podobno słodki,
zjadł na śniadanie maki, stokrotki.
Trzeci, środkowy, największy paluszek,
połknął wraz z barszczem trzynaście uszek.
Czwarty wskazuje, mądrala z niego,
zjadł trzy marchewki i klocki lego.
Kciuk palcem jest piątym, największy ma brzuszek,
zjadł szynki plasterek i kilka gruszek.
A ja wam mówię, moje paluchy,
będą bolały was dzisiaj brzuchy.
Jakość filmu nie powala, ale mój szef (czyt. pięciomiesięczny Tymek) ma krókie drzemki, więc zawsze nagrywamy w pośpiechu;) Inspiracją do ułożenia wierszyka była piosenka, którą mój Kacper „przyniósł” z przedszkola. Zapamiętał tylko, że „pięć paluszków rączka ma”, czyli – myślę, że – najważniejsze;)