Współczesny człowiek, trapiony osobistymi refleksjami, nie szuka pomocy u przyjaciela, nie otwiera mądrych ksiąg, ale zawsze chętnie ufa Internetowi, co — niestety — miewa swoje konsekwencje. Ja sama, mimo polonistycznego wykształcenia, chętniej włączam przeglądarkę internetową niż zakurzone na półkach słowniki. Pisanie tego postu zaczęłam zatem od sprawdzenia, co na temat mojego (naszego) zawodu „mówi” Internet.
Wujek Google — podpowie, poradzi, pogłaszcze i zdradzi
Przeglądarka Google pod hasłem „logopedia” podpowiedziała mi studia, następnie ćwiczenia, znane miejsce ze zbiorem gotowców, a na deser czasopismo.
https://www.google.pl/?gfe_rd=cr&ei=wf-OVc-yEYaFVP6XgeAK&gws_rd=ssl#q=logopedia&start=10 [dostęp: 27 czerwca 2015 r.]
Nieusatysfakcjonowana uzyskanymi informacjami, zmieniłam zapytanie na: „logopedia i co”, a przeglądarka sama podpowiedziała słowo „dalej”, dając mi do zrozumienia, że wątpiących przede mną było wielu. Co gorsza — nie tylko sami specjaliści, ale i — niestety — rodzice szukają w Sieci odpowiedzi na dręczące pytania. I jedni, i drudzy udzielają się na forach logopedycznych — tych otwartych (dostęp dla wszystkich) i zamkniętych. Moje wycieczki po tego typu miejscach zrodziły przerażenie w związku z odkryciem, jaki wizerunek logopedy jest tam kreowany.
Forum internetowe siedliskiem złych mocy (czarny PR)
Przeczytałam na jednym z forum wypowiedź rozgoryczonej mamy, która w akcie rozczarowania terapią swojego dziecka, dzwoniła nawet do Polskiego Towarzystwa Logopedycznego dopytywać o kompetencje logopedów. Bardziej przeraziły mnie odpowiedzi samych logopedów. Utwierdziły mamę w przekonaniu, że logopeda logopedzie nierówny, a właściwie to lepiej żadnemu nie ufać. Sami logopedzi zapracowali na wizerunek swojego zawodu — wzajemnym oskarżaniem się o brak kompetencji, podważaniem decyzji innych specjalistów i otwartym przyznawaniem się do swojej niewiedzy na forach internetowych. Wypowiedzi w stylu: O matko, skończyłam logopedię, zaczynam pierwszą pracę, jestem przerażona, co robić? naprawdę nie są pojedyncze.
Internauta Yellow papilon pisze:
„nasz zawód się… zeszmaca, że tak dosadnie napiszę”, a przyczynę takiego stanu rzeczy upatruje w „otwieraniu logopedii na każdej uczelni” (http://forum.gazeta.pl/forum/w,25986,133885824,,kwalifiacje_logopedow_wazne_info_dla_rodzicow_.html?v=2 [dostęp: 11 sierpnia 2015 r.]).
Rodzic komentuje zachowanie logopedów na forum następująco:
„sami sie wyzywają, obrażają innych terapeutów, nie znaja swoich kwalifikacji. Ludzie!! ja sie tam poczułam jak wśród oszołomów.” (pisownia oryginalna)(http://forum.gazeta.pl/forum/w,25986,133885824,,kwalifiacje_logopedow_wazne_info_dla_rodzicow_.html?v=2 [dostęp: 11 sierpnia 2015 r.])
Internautka, podpisująca się nickiem maja_sara, tak ocenia kolegów po fachu:
„[Forum] pokazuje czarno na białym, jakimi matołami są logopedzi. Jeśli zaglądają tam rodzice, poszukujący pomocy dla swoich dzieci, to mają od razu wyrobione o nas zdanie. Błędy na błędach. Ortograficzne, gramatyczne, stylistyczne. […] Pytania (logopedów!!) typu „pomocy, nie wiem co robić!”, kłótnie, wzajemne animozje, nieumiejętność szukania samemu podstawowych informacji o uczelniach, książkach, autorach. Tam świat logopedów jawi się jako świat wtórnych analfabetów. (http://forum.gazeta.pl/forum/w,25986,130837137,,studia_podyplomowe_rozczarowanie.html?v=2 [dostę[: 27 czerwca 2015 r.])
Realizm ankietowanych
Tymczasem logopedzi, którzy odpowiedzieli na moją ankietę, nie prezentowali rozczarowania swoimi studiami. Na zagadnienie Oczekiwania w stosunku do swojej przyszłości w zawodzie logopedy a rzeczywistość deklarowali neutralne bądź pozytywne emocje.
„W zasadzie to sama specyfika pracy logopedy, której doświadczyłam, pokrywa się z moimi wcześniejszymi wyobrażeniami.” Helcia (UMCS)
„Rzeczywistość pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie przypuszczałam, że w tak szybkim tempie można rozwinąć skrzydła w tym zawodzie. Początki zawsze bywają trudne i wymagają ogromnego zaangażowania, ale pierwszy zadowolony z terapii rodzic – pociąga za sobą lawinę kolejnych, będąc lepszą reklamą niż najpiękniejszy plakat czy ulotka ;)” Paulina Socha (Uniwersytet Rzeszowski)
„Po studiach nie bardzo wiedziałam jak zabrać się do pracy. Rynek jest przesycony logopedami. Postanowiłam być specjalistą w jednej, wyjątkowej dziedzinie, którą kierowałam się dopierając tematykę dodatkowych szkoleń i kursów. Karolina (AJD Częstochowa)
„Rzeczywistość i oczekiwania są zbliżone.” Ankietowany (UMCS)
Głos z katedry
Swoje zdanie na temat jakości wiedzy logopedów wyraziła Elżbieta Stecko, wskazując na „konieczność współpracy, rozszerzania horyzontów, intensywnego i nieustannego rozwoju własnych umiejętności, albowiem jest to jedyna droga do podniesienia prestiżu naszego zawodu, a logopedii przyznania statusu nauki.” (E. Stecko, Zaburzenia mowy u dzieci – wczesne rozpoznawanie i postępowanie logopedyczne, Warszawa 1996, s.10) Wypowiedź ta dowodzi pośrednio pewnego kompleksu logopedów wobec lekarzy w związku z niewystarczającą wiedzą medyczną. Książka, w której zawarła Stecko przytoczoną myśl, wydana była 19 lat temu. Myślę, że od tego czasu sytuacja uległa poprawie, przy czym nie na tyle, by rady badaczki straciły na aktualności. Warto je, moim zdaniem, przytoczyć:
„Logopeda powinien prezentować wysoki poziom wiedzy teoretycznej i umiejętności praktycznych oraz umieć je przedstawić w sposób przekonujący partnerów [neurologów, psychiatrów, specjalistów chorób metabolicznych, psychologów, ortodontów, biochemików – przyp. mój]. Możliwość analizy wyników badań klinicznych oraz syntezy prowadzącej do sformułowania diagnozy logopedycznej jest warunkiem sine qua non wejścia do zespołu specjalistów.” (E. Stecko, Zaburzenia mowy u dzieci – wczesne rozpoznawanie i postępowanie logopedyczne, Warszawa 1996, s.10)
Forumowicze, ankietowani i blogerzy — trzy typy ludzi?
Wizerunek logopedy wykreowany na forach internetowych jest mało pozytywny. Ukazuje specjalistę od mowy jako osobę niekompetentną, a przy tym zarozumiałą. Czytając wypowiedzi Internautów początkujący logopeda wyciągnąć może wniosek, że nie ma co liczyć na współpracę, wzajemną wymianę doświadczeń czy jakąkolwiek formę pomocy ze strony starszych stażem kolegów.
Inny wydźwięk mają już wypowiedzi osób ankietowanych, którzy poświęcili czas na wypełnienie mojej (długiej!) ankiety. W nich nie ma jadu i złości. Samo wypełnienie ankiety dowodzi specyficznych cech osobowościowych, warunkujących pozytywne postrzeganie świata.
Najbardziej pozytywny wizerunek logopedów budują, w moim odczuciu, blogerki-pasjonatki (zabijcie mnie, ale blogującego logopedy nie znam), dzielące się wiedzą i pomysłami, a nawet autorskimi pomocami.
Myślę, że logopedzi udzielający się na otwartych forach, ankietowani oraz blogerzy prezentują trzy odmienne typy ludzi. Ci pierwsi, aż chce się napisać – od czarnego PR-u — budzą negatywne emocje. Ankietowani nie okazywali wielkiego entuzjazmu, ale rzeczowe opanowanie, realizm i zdrowy rozsądek. Hurraoptymistyczni bywają blogerzy, ale ci rekrutują się zazwyczaj wśród pasjonatów. Wypowiedzi wszystkich trzech grup — bez względu na stylistykę — ukazują potrzebę nieustannego dokształcania. Taką konieczność dostrzega również Elżbieta Stecko, pełniąca w moim zestawieniu rolę przedstawiciela akademickiego.
Wnioski dla początkującego „logopedziny”
1. Warto wiedzieć, do jakiej wkracza się grupy zawodowej. Jest wówczas szansa na świadome przełamywanie stereotypów.
Nawiasem mówiąc zastanawiam się: w czym upatrywać przyczyny faktu, że tacy, na przykład, lekarze rzadko podważają nawzajem swoje kompetencje i raczej „trzymają sztamę”, a tymczasem logopedom bliżej do nauczycieli — jeden o drugim nie powie nic dobrego. Czy jest to kwestia prestiżu zawodu (bądź jego braku) czy może osobowości, która przyczyniła się do wykonywania takiego a nie innego zawodu?
2. Wiedząc, jaki wizerunek logopedy wykreowano w Internecie, można — w ramach refleksji zawodowej — określić: jaki będę? albo jaki na pewno nie będę?
3. Otwarte fora internetowe lepiej omijać szerokim łukiem. Osoby, które mają czas (i energię, i motywację itd.) na pisanie niekonstruktywnych komentarzy, posiadać muszą cechy, które determinują ich „czarnopijarowe” zachowania. Nie interesowałoby Cię ich zdanie w życiu realnym, po co więc tracić czas na czytanie ich opinii w Internecie?
4. Najważniejszym wnioskiem i zarazem podsumowaniem rozważań na temat wizerunku logopedy niech będą rady ankietowanego (nie bez znaczenia – mężczyzny):
„Nie dajcie się zwariować i czytajcie książki zamiast postów 😉 Oczywiście to pewne uogólnienie, dobry post nie jest zły, ale czasem złe ziarno sieje w duszy młodego, biednego logopedziny. A dla starych logopedów — więcej pokory, mniej ciśnienia. Jo!”
Poradnik świeżo upieczonego logopedy, mimo nazwy, nie dostarczy gotowych rozwiązań, nie rozwikła osobistych dylematów, nie podpowie, którą pójść drogą. Jeśli stanie się natomiast inspiracją do podjęcia własnych zawodowych decyzji, spełni swoją rolę. Nie pretenduję do roli doradcy, nie zamierzam uzdrawiać, nauczać ni wieścić. Przedstawić chcę w sposób subiektywny (!), odwołując się jednakże nie tylko do własnych refleksji, wizję coraz popularniejszego zawodu logopedy. Publikowane w ramach cyku posty stanowić mają w założeniu źródło „natchnienia” zawodowego. Kieruję je głównie do „świeżo upieczonych logopedów”.