Tags Posts tagged with "Kinga Kulawiecka"

Kinga Kulawiecka

0 5531

Planszami Wydawnictwa WiR zainteresowałam się ze względu na ilustratorkę – Kingę Kulawiecką (to ona jest bowiem twórcą ilustracji do mojego zeszytu logopedycznego). Wypatrzyłam je w kwietniu na stoisku wydawnictwa na Sesji Logopedycznej na URz. Zdążyłam je już przetestować, dlatego podzielę się swoimi spostrzeżeniami.

Plansz jest cztery: zagroda, miasteczko, park, przedszkole. Przeznaczone są z założenia do nauki czytania sylabowego, dlatego na każdej z nich są dymki, w które można wpisywać sylaby bądź wyrazy. Plusem plansz jest to, że nie zawierają materiału do czytania, który skazywałby na stosowanie jednej konkretnej metody. Rodzajem atrakcji są dodatkowe zadania, np. „Bystre oczko” (ćwiczenie spostrzegawczości) czy „Ile jest?” (liczenie).

Zalety plansz:

  • Format: 70×100 cm. Czytaj: duży. A wiecie, że ja lubię takie formaty:) Plansze można powiesić lub rozłożyć na podłodze. Sprawdzą się na zajęciach indywidualnych i grupowych.
  • Możliwość pisania po nich pisakiem suchościeralnym
  • Dwustronność: każda z plansz ma na odwrocie grę
  • Grafika: ilustracje są wystarczająco realistyczne, by dzieci nie miały wątpliwości, co przedstawiają, a jednocześnie bardzo sympatyczne. Co ważne – nie są ani zbyt „dziewczyńskie”, ani zbyt „chłopakowe” — jak to określa mój syn — dzięki czemu podobać się mogą wszystkim dzieciom.
  • Cena: sprzedawane osobno za 35 zł lub w pakiecie za 140 to mało biorąc pod uwagę dwustronność i format.
  • Uniwersalność: mimo iż wydawca przeznaczył je do nauki czytania, przydać się mogą także do rozwijania słownictwa, ćwiczeń w budowaniu zdań czy narracji. Możliwość uzupełniania dymków pozwoli na ćwiczenie kreatywności.
  • Atrakcja: nie jest to kolejna nudna kserówka, ale pomoc, na którą dzieci reagują z entuzjazmem. Zachwyt wzbudziłam nimi u trzylatka, pięciolatka, a nawet siedmiolatka.

A tutaj sobie gramy. Zdjęcie mało profesjonalne, ale oddaje klimat gry:-)