Tags Posts tagged with "h"

h

Ku przerażeniu mojego męża, niewiele rzeczy wyrzucam, a książki bardzo rzadko. Po kilku latach namawiania zgodziłam się wynieść na strych podręcznik licealny do przysposobienia obronnego, dwa do biologii oraz kilka takich książek, których nie planowałam już więcej czytać. W drodze na strych, czyli nie na pełnym zesłaniu, stoi wielkie pudło ze stertą książek, które nie zmieściły się po remoncie. Zaproponowałam je bibliotece, ale nie spotkałam się z zaintersowaniem (” I tak nas nikt nie odwiedza”).

Największy sentyment czuję do starych książek (choć zapach nowych też nie jest mi obojętny). Znalazłam ostatnio swój podręcznik do języka polskiego z II klasy szkoły podstawowej. 
Pamiętacie taki? Chcąc udowodnić mojemu mężowi (a także dla własnej frajdy), że jest mi on nadal potrzebny, postanowiłam wyszukać w nim zadania mogące się przydać w terapii logopedycznej.

Zanim jednak wypiszę to, co udało mi się znaleźć, pozwolę sobie na kilka słów ogólnych i spostrzeżeń mało logopedycznych;)
Podręcznik Witolda Gawdzika „Piszę i opowiadam” dotyczył nauki o języku. Napisany w 1979 roku był wznawiamy wielokrotnie. Moje wydanie z 1993 roku jest jedenastym (!). Pomyślcie, ile wydań mają współczesne podręczniki (albo raczej: ćwiczenia) dla dzieci – góra dwa, a potem reforma i nowe;)
Znaleziony podręcznik jest dowodem na to, jak bardzo zmienił się świat przez ostatnie dwadzieścia lat (rym przypadkowy). Zakładam, że kiedy ja korzystałam z jedenastego wydania książki, była ona wówczas nadal aktualna. 
Co zwróciło moją uwagę? Wśród dużej ilości imion dla dzieci, są takie, których raczej nie spotkamy dzisiaj. Cieżko o Stefkę, Henia, Lolka, Tadka, Jurka, Józefa, Andrzeja, Romka czy Wieśka. Wracają natomiast do łask Zosie i Antki. W podręczniku nie zabrakło imion zwierzęcych – krowa, oczywiście – Krasula (a dzisiaj sensowniej niż o imię dla krowy, zapytać dzieci: co to jest krowa?), koń Siwek, kot Burek, kogut Borut i kot Mruczek. Dzisiaj słyszy się częściej o psie Dżekim, o kogucie… zaraz. A co to kogut? Takie zwierzątko z bajki. Bynajmniej nie z podwórka.
Przecierałam oczy ze zdumienia oglądając rysunki sprzętów domowych. Pamiętacie dźwięk maszyny do pisania? Pisałam na takiej gazetkę szkolną (o znaczącym tytule – Express Mizerny).

Poza maszyną, rozpoznałam radio i telewizor, odtwarzacz (ja takiego nie pamiętam już) i coś, co być może służy do grania (taki pomysł miał mój mąż), a ja obstawiam maszynkę produkującą wzrory swetrów. Podobną mieliśmy w domu (taki tam epizod rodziców z produkcją sweterków w pingwiny :D), z tym, że mało prawdopodobne wydaje się, by taka maszynka była w każdym domu – poddaję się zatem. Co to może być? (trzecie od prawej w górnym rzędzie).
Przez 20 lat wiele wyrazów wyszło z użycia. Kto przwodniczącego klasy nazywa jeszcze gospodarzem? Albo pyta: „po czemu?” Co to w ogóle znaczy?

Zmiany nie tyle językowe, co społeczne, pokazują zaczerpnięte z podręcznika zdania (nie znaleźlibyście podobnych w podręcznikach współczesnych):

„Muchy obsiadły koński łeb.”
„Wóz ugrzązł. Zejdźcie z wozu.”
„Nareszcie przyszło święto. Tatuś mówi: „Daj gąbkę, umyjemy wóz.”
„Wre robota.”
„Krowa Krasula daje więcej mleka niż Łaciata.”
itp…
Ostatni przykład zamieściłam na facebooku jako zapowiedź tego posta z pytaniem, co może mieć wspólnego z logopedią. Propozycje z komentarza są oczywiście dobre. Myślałam jednak, że zainteresuje Was, skąd  wzięłam takie zdanie, w którym po zakupy jedzie się na furze czy traktorze. Zaproponowanie do przepisania takiego zdania uczniom dzisiejszym wzbudziłoby… uśmieszek przynajmniej. Tak nawiasem mówiąc – mój dziadzio jeździł do sklepu traktorem;)
Przejdźmy do części właściwej: do jakich logopedycznych celów można wykorzystać podręcznik sprzed 20 lat? Proponuję:

Wierszyk o pani Jesieni
( różnicowanie głosek dentalizowanych, ćwiczenia dykcyjne): 

Zagadki:
Kto się swego cienia boi,
ten się zwie imieniem moim. (tchórz)
Jak się nazywa słonko złociste,
z którego w jajku lęgnie się pisklę? (żółtko)
Wierszyk o Lolku
(utrwalanie głosek szumiących lub różnicowanie [r] – [l])
Torczekoladek spałaszował Lolek,
a teraz narzeka.
Brzuszek zaczął boleć.
Żarciki gramatyczne (tak je nazwał autor):
Zdanie: Pajączek pędzi do muchy.
Zawiera wszystkie polskie samogłoski.

Kowal kuł obręcze do kół.
Zdania do ćwiczenia dykcji:
Józek szczerze przyrzekł poprawę. Azor strzeże domu.
Czy masz trzy złote?
Pytasz, czy mamy linę? Już ją trzymamy.

Zdania, które mogą się przydać do utrwalania głosek ciszących:
Cicho leci samolocik. W środku siedzą dwaj piloci.
Zimno” – piszczy Kazik, lecz po błocie łazi.
(choć słowo „łazi” niektórych razi – przyp. Brzęczychrząszcz)
Już ciemno. Cicho fruwają ćmy.
Kaziu, weź kurtkę, bo już zimno.
Tatuś kupił w leśniczówce słój miodu. To miód z leśniczych ziół.

Utrwalanie głoski [x] 'h, ch’:
Zdania:
Na śniadanie była herbata, chleb z masłem  i żółtym serem oraz herbatniki.

Na budowie robotnicy noszą hełmy, jak żołnierze. Hełm chroni głowę przed spadającym gruzem.

Każdy samochód ma co najmniej dwa hamulce: ręczny i nożny.
Popsuł się kran. Coś w nim huczy. Trzeba wezwać hydraulika. 

U nas w domu jest stary zegar wahadłowy. Wahadło chodzi jak huśtawka. Gdy zegar się nakręca, coś w nim huczyy i zgrzyta.

Tatuś Heńka jest hutnikiem. Pracuje w hucie żelaza. Mama Iwony jest magazynierką w hurtowni. Prowadzi tam sprzedaż hurtową. Dziadek Artka jest hydraulikiem, naprawia krany i ine urządzenia hydrauliczne.

Dobierz definicję do wyrazów:

hangar, bohater, haft, hamak, hamulec

definicje:

urządzenie zatrzymujące poruszający się pojazd;
ozdoba ręcznie wyszyta na płótnie;
wiszące łóżko z płótna albo siatki;
dzielny człowiek, który np. uratował komuś życie;
pomieszczenie na samoloty

Dopisz samogłoski:

w_h_dł_ (kołysząca się część zegara ściennego)
h_ł_s (wrzawa, zgiełk)
h_nd_l (sprzedawanie i kupowanie)
h_k_j (sport zimowy: gra w krążek na lodowisku)
h_t_l (dom, w którym wynajmuje się pokoje)

Różnicowanie głosek dźwięcznych i bezdźwięcznych:

a) Tadek ma kredki. Maluje sad. Przyszła Ewka, siostra Tadka. Ewa nie ma kredek. Ona m farby. Zaczęła malować ogródek.
b) W sadzie Tadka różowią się jabłka, złocą się gruszki. W ogródku Ewki zieleni się sałata, a obok sałaty kapusta.
c) kredki –  5 kredek
spodki – 1 spodek
żabki – 5 żabek
wędki – 5 wędek
wieloryb – wieloryby
grzybki – grzybek
pojazd – pojazdy
gwizd – gwizdy

Po więcej zajrzyj tu:
Witold Gawdzik, Piszę i opowiadamKlasa II, Warszawa 1993, wydanie jedenaste

Stoimy. Logopeda opowiada: Chcę Was dzisiaj zaprosić do zaczarowanej krainy, w której czeka na nas zadanie do wykonania.  Aby się nam to udało, musimy uruchomić wyobraźnię. Droga jest długa: najpierw idziemy pieszo (tupiemy). Jest nam zimno, więc chuchamy na ręce. Idziemy coraz szybciej, zaczynamy biec (biegniemy w miejscu, można kląskać). Rozglądamy się. Mija nas harcerka Hania (krzyknijmy „hej, Haniu!”). O, idzie też pan Henryk, hydraulik (powiedzmy mu „Dzień dobry”), obok nas przechodzi też mały piesek (powiedzmy „Hau hau„). Biegniemy dalej. Potykamy się o kamień i wywracamy (dzieci upadają na podłogę krzycząc: bach!). Jesteśmy na miejscu. Na trawie siedzi chomik. Właśnie rozpoczął poranną gimnastykę (pamiętajmy o prawidłowym akcencie: gimnastykę). Chomik zaprasza nas do wspólnych ćwiczeń. Chomik jest jeszcze zaspany, przeciąga się, a my unosimy języki do podniebienia przy otwartych ustach. Chomik ziewa, my też ziewamy. Sprawdza, czy wszystkie zęby są na swoim miejscu (dotykamy każdego zęba po kolei przy otwartych ustach), następnie oblizuje wargi na myśl o śniadaniu. Łapie się za brzuch – „Oj, głodny brzuch!’ (powtarzamy) i zaczyna jeść (naśladujemy żucie). Chomik je: (powtarzamy) chleb, marchew, herbatniki, popija wszystko herbatą. Ma pełne policzki jedzenia (nabieramy powietrza i robimy baloniki z policzków). Zadowolony chomik woła z radości na myśl o nowym dniu pełnym przygód: och! ach! ech! ych! oho ho! Myślę, że możemy już wrócić do naszej krainy. Zamykamy oczy i powtarzamy zaklęcie: ohohohohohoho, ehehehehehehe, uhuhuhuhuhuhu, yhyhyhyhyhyhy, honolulu, henelele, hinelili, hops.