Authors Posts by Patrycja Bilińska

Patrycja Bilińska

Patrycja Bilińska
316 POSTS 22 COMMENTS

0 8880
emocje039

fot. Pixabay

„Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność” – oznajmił Kubuś Puchatek sowie. Kubusiem nie interesują się jednak logopedzi, ale psycholodzy podejrzewając go najczęściej o kompulsywne podjadanie się i upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim. Logopedzi natomiast zainteresowaliby się przyjaciółmi Kubusia – jąkającym się Prosiaczkiem czy sepleniącym Tygryskiem.

Bohaterowie kreskówek bardzo często obdarzani są wadami wymowy lub szerzej: mowy. Najczęściej jest to zabieg celowy, który ma stanowić charakterystyczną cechę bohatera, rozbawić widza; rzadziej wada wymowy lektora, nie będąca raczej zabiegiem świadomie zastosowanym ( przykładowo – chłopiec podkładający głos jednej z pszczół z kreskówce „Ul” deformuje głoski szumiące). Drugi przypadek spotykany jest dość rzadko głównie z tego powodu, iż lektorzy zazwyczaj bywają aktorami, a tym wada mowy przekreśla karierę. Trzecią, osobną kwestią jest poprawność użytych form wyrazów oraz ich prawidłowa wymowa (błędy wymowy). Nie jest to jednak działka logopedii.

Warto zwrócić uwagę na to, że wady mowy charakterystyczne dla bohaterów kreskówek dotyczą głównie problemów z nieprawidłową realizacją głosek, czyli jest to przeważnie dyslalia. Rzadko spotykane są poważniejsze wady, takie jak, na przykład, jąkanie (wyjątkiem jest, wspomniany już, Prosiaczek). Wśród bohaterów z wadami mowy, najbardziej charakterystycznymi wydają się być:

Kaczor Donald jest postacią stworzoną przez Walta Disneya w 1934 roku. W Polsce podkłada jej głos Jarosław Boberek ( ten sam, który użyczył głosu królowi Julianowi w filmie animowanym „Madagaskar”. On też zaśpiewał piosenkę „Wygnam śmiało ciało”. Robiąca wrażenia lista postaci, którym użyczył głosu Jarosław Boberek, znajduje się tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jaros%C5%82aw_Boberek ), wcześniej robił to Mariusz Czajka (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kaczor_Donald [dostęp:24 marca 2013] )

W pierwszej kolejności zwraca uwagę nadmierna produkcja śliny – Donald mówiąc pluje. Jego mowa jest mało, a dla innych wcale niezrozumiała. Najczęściej jest diagnozowana jako seplenienie boczne (podczas wymowy głosek s, z, c, dz, ś, ź, ć, dź, sz, ż, cz, dż język wsuwany jest między zęby, ale nie w linii prostej, jak to robi Donald Tusk, ale na bok). Charakterystyczne brzmienie sprawia, że wadę określa się nawet wadą Kaczora Donalda. Problem bohatera kreskówki wydaje się mieć nieco bardziej złożony charakter.

Deformuje głoski także Sylwester – on też ma seplenienie międzyzębowe, a w dodatku mówiąc pluje. Głosu użyczył mu w polskiej wersji językowej Włodzimierz Press. Kot był postacią m. in. w „Zwariowanych melodiach”. Jego głównym zajęciem było uganianie się za ptaszkiem Tweetym i Speedy Gonzalesem.



Grafi– gumiś, znany z kreskówki „Gumisie”, ma talent techniczny, który wykorzystuje do napraw w Gumisiowej Dolinie. Mina mówi wiele o nastawieniu bohatera do życia. W wersji polskiej głosu postaci użyczył Jacek Bursztynowicz. Wada wymowy Grafiego polega na zastępowaniu głosek szumiących (sz, ż, cz, dż) przez syczące (s, z, c, dz). U dzieci takie zjawisko jest traktowane za normę rozwojową do 6 roku życia.
 
 
 

Taką samą wadę ma Tweety, ptaszek, na którego poluje kot Sylwester. Kanarek znany jest z filmu animowanego „Zwariowane melodie” oraz „Sylwester i Tweety na tropie”. Głosu użyczały mu: Jolanta Wilk, Mirosława Nyckowska, Lucyna Malec oraz Małgorzata Puzio. Gdy Tweety spotyka kota, mówi: „Zdawało mi się, ze widziałem kotecka. Dobze mi się zdawało. Widziałem kotecka” (ang. I tawt I taw a putty tat. I did! I did! I did taw a putty tat. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kanarek_Tweety  [dostęp: 24 marca 2013])

Można by się zastanowić nad sensem obdarzania bohaterów kreskówek wadami mowy. Z jednej strony budzą śmiech (pomyślmy teraz o Kaczorze Donaldzie) i uczą tolerancji; z drugiej – są źródłem wadliwego wzorca. Myślę, że w czasach, w których polska norma wymawianiowa staje się ignorowana na tak dużą skalę, powinno się przykładać więcej wagi do prawidłowego brzemienia słów. Nie znaczy to, że chciałabym pozbawić Kaczora Donalda uroku zabierając mu tak charakterystyczne seplenienie, ale w przypadkach, w których wada nie pełni znaczącej funkcji w kreacji bohatera, byłabym skłonna to uczynić.

 

0 9187
emocje050
Ćwiczenia oddechowe nie muszą być nudne. Do świadomego kontrolowanie oddechu przygotowałam takie oto rysunki:

Na biedronkę i muchomora nanosimy kropki, pod chmurkę kropelki deszczu (z pomocą rurki do napojów).

Biedronka i muchomor także w kolorze:

0 2527
emocje010

Kogut i kury (głoska [k] w sylabach otwartych)

Dzieci (kury) stoją w szeregu. Kogut (logopeda) podchodzi do wybranych kur i mówi sylabę z głoską [k], np. ko. Kura robi przysiad, po czym odpowiada ko. W ten sposób ćwiczymy wszystkie sylaby otwarte. Zabawę można wykorzystać także do utrwalania głoski w wyrazach.

Rysowanie potworka (głoski [k] oraz [g] we wszystkich pozycjach w wyrazie, ćwiczenia języka)

Logopeda opowiada: Wyobrażamy sobie, że mamy przed sobą kartkę papieru. Nasz język jest pędzlem, którym będziemy malować potworka. Najpierw rysujemy głowę – kreślimy językiem kółeczko – i mówimy: gło –wa. Kolejne elementy do malowania, według powyższego wzoru: oko, język, wąsik, uszko, kapelusz, ręka, brzuszek, noga, paluszek, paznokieć, kostka.

Zwierzaki na wybiegu

Dzieci stoją w dwóch rzędach naprzeciwko siebie, tworząc pośrodku wybieg. W pokazie mody uczestniczą kaczki (kwa kwa), bociany (kle kle), króliki (kic kic), żaby (kum kum) oraz kury (ko ko). Logopeda „zamienia” wybrane dzieci w zwierzęta. Mają one za zadanie przejść po wybiegu, z zachowaniem charakterystycznych ruchów i odgłosów dla poszczególnych zwierząt.

Zwierzęca orkiestra

Dyrygent – logopeda zakłada orkiestrę. W jej skład wchodzą dzieci – zwierzęta – jak w zabawie powyżej. Dyrygent wskazuje na wybrane dziecko lub grupy dzieci – te naśladują odgłosy zwierząt, których rolę pełnią.

Grzybobranie (głoska [g] w nagłosie wyrazu, w grupie spółgłoskowej)

Dzieci chodzą po sali. Wyobrażamy sobie, że jesteśmy w lesie i zbieramy grzyby. Logopeda co jakiś czas mówi: O, grzybek! Dzieci schylają się, by podnieść grzybka i mówią kolejno: jeden grzybek, drugi grzybek, trzeci grzybek itd…

Stonoga (głoska [g] w śródgłosie wyrazu)

Dzieci stoją jedno za drugim, tworząc stonogę. Idą, wszystkie zaczynając od tej samej nogi, i mówią razem z logopedą: jedna noga, druga noga, trzecia noga, czwarta noga, ….o stonoga, po czym odwracają się w przeciwnym kierunku i maszerują od nowa.

Głodny tygrys (głoska [g] w we wszystkich pozycjach wyrazu)

Logopeda wybiera jedno dziecko, które przyjmie rolę głodnego tygrysa.Jego rola polega na tym, by poklepać się po brzuszku i powtarzać za logopedą: Jestem głodnym tygrysem. Zjadłbym dzisiaj nawet: gęś, gołębia, garnek miodu, garnek ogórków kiszonych, garnek grochu, grzybka, agrest, a nawet górę cegieł.
Po wygłoszeniu kwestii, głodny tygrys łapie wybrane dziecko, które zamienia się w głodnego aligatora. Ten również ma za zadanie wygłosić powyższą kwestię.
fot. Pixabay

0 2386
kieszen

fot. Pixabay

Kieszeń – na pozór proste słowo, które wszyscy znamy. Przecież każdy z nas wie, co to kieszeń i do czego służy. Przyjrzyjmy mu się jednak bliżej – być może oznacza ono o wiele więcej, niż się nam wydaje.

Czym jest kieszeń? „Inny Słownik Języka Polskiego” PWN podaje: „(…) kawałek materiału wszyty w ubranie i tworzący w nim rodzaj torebki lub woreczka, służący do noszenia drobnych przedmiotów. Kieszeń może być też przyszyta z trzech stron na ubraniu, plecaku, torbie itp.” [1] Może też oznaczać wnękę, pomieszczenie teatralne przy scenie do przechowywania dekoracji. Kieszeń teatralna z tradycyjną ma wspólne zastosowanie – przechowywanie rzeczy.

Słowo kieszeń– jak podaje „Słownik etymologiczny języka polskiego” Aleksandra Brucknera [2]- rozeszło się od nas po wschodniej i zachodniej Słowiańszczyźnie. Jest nierównie starsze niż „kiesa”, lecz nie stoi z nią w związku. Andrzej Bańkowski pisze, że słowo to zostało po raz pierwszy odnotowane w 1621 roku, ale już w 1600 roku Klonowic użył słowa „kieszenia”, natomiast w 1574 M. Stryjkowski zwrotu – „w kiesieni”. W dialekcie małopolskim miało ono formę „kieśnia”. Na podstawie powyższych wariantów Bańkowski suponuje stopień º kszeń º kieszni, wtórnie kieśni,stąd prawem tzw. wyrównań tematu fleksyjnego najpierw kieszeń kieszni i kiesień kieśni (skąd w końcu małopolska Kieśnia), potem kieszeń kieszeni i kieszenia. Gwara śląska zawiera skrót słowa „kieszeń”- „kiesza”, „kiesa”, oraz derywat „kieszenny” (np. kieszenny zegarek). [3]

Już Linde kojarzył kieszeń z kiszką. Co mogą mieć wspólnego te dwa wyrazy? Podobieństwo zauważam w kształcie – wąskim i podłużnym. Ponadto i kieszeń, i kiszka są czymś wypełnione. [4]

Jaka ponadto jest kieszeń? Przede wszystkim – ‘mała’, stąd takie derywaty jak:

– „kieszonkowy”- ‘Rzeczy kieszonkowe są tak małe, że mogą się zmieścić w kieszeni’ [5] Kieszonkowa może być, np. latarka, lusterko, a także edycja, seria, wydawnictwo, format. Dla Lindego kieszonkowy był kalendarzyk, nóż, a także ścięgna (ligamenta capsularia u Krupińskiego 1774. [6]

Kieszonkowy jest też złodziej, który kradnie rzeczy przede wszystkim z kieszeni, ale także i z torebek damskich. Jakie rzeczy? Małe i drobne (pod względem wielkości), takie, które zmieszczą się w kieszeni.

– ‘kieszonkowe’, czyli pieniądze, które rodzice dają dzieciom to ‘niewielka – z założenia – suma przeznaczona na drobne wydatki’.

Mniejszą wersją kieszeni jest kieszonka – ‘mała kieszeń’.

Kieszeń może byćboczna, wewnętrzna, zapinana, dziurawa, podarta, pusta. Możemy ją spotkać przy fartuchu, marynarce, palcie, spodniach itd… Daje się opróżnić, wypchać, wywrócić, a nawet można do niejprzemówić. Jest blisko, dlatego możemy coś do niej schować, łatwo do niej sięgnąć, włożyć coś, wsunąć rękę. Znamy ją bardzo dobrze, stąd związek frazeologiczny- znać coś jak własną kieszeń.

Blisko są nasze własne kieszenie, ale wydawać by się mogło, że niekiedy o wiele bardziej bywają cudze. Mamy je ochotę przeszukać, pogrzebać w nich w jakimś konkretnym celu, co z reguły wiąże się z naszą ciekawością dotyczącą cudzych dochodów. Kiedy chcemy sobie przywłaszczyć czyjeś pieniądze – bierzemy lub chowamy je do kieszeni. Zanim to jednak zrobimy, zwykle zaglądamy komuś do kieszeni.

Cudza kieszeń może czasem się naderwać, kiedy narazimy kogoś na wydatki. Mówimy, że skrobnęliśmy, bądź stuknęliśmy kogoś po kieszeni. Zdarza się nam wsadzić kogoś do kieszeni, bo to takie dochodowe, kiedy ma się kogoś w kieszeni. „Niech sobie tam siedzi”- mówimy. Brzydko z naszej strony wypróżniać czyjeś kieszenie, ale kiedy nasze są puste i w dodatku dziurawe, szuka się różnych sposobów, aby je wypchać, napchać lub nabić. Czasem stajemy się hojni, wówczas otwieramy dla kogoś kieszeń. Wydaje mi się jednak, że większość ludzi ma węża w kieszeni i lubi, kiedy czyjeś dochody toną w ich kieszeniach.

Najlepiej nie zaglądać innym do kieszeni i zainteresować się własnymi dochodami. Nie jest dobrze, kiedy coś nas bije, uderza lub szarpie po kieszeni, ani kiedy musimy trzymać się za kieszeń, która w dodatku może być pusta i dziurawa. Niekiedy nie pozwala nam na coś, zdajemy sobie wówczas sprawę, że ‘to, co chcieliśmy kupić nie jest na naszą kieszeń’. Często kupujemy towary, które – jak zachęca reklama – są na każdą kieszeń.

Po ciężkich dniach zazwyczaj przychodzą lepsze. Wówczas różne rzeczy stają się dostępne dla naszej kieszeni, są na naszą kieszeń, która nam wreszcie pozwala na kupienie czegoś.

Kiedy jesteśmy czegoś pewni, wydaje się nam, że ‘to, co chcemy osiągnąć jest blisko’, twierdzimy, że mamy to coś już w kieszeni. Co to może być? Na przykład zwycięstwo czy egzamin.

Chcąc wyrazić duże zdenerwowanie mówimy, że nóż się nam otwiera w kieszeni. Czasem jednak lepiej coś przemilczeć, nie zareagować, zachować coś dla siebie, czyli po prostu schować do kieszeni.

Czym jest zatem kieszeń? Małym kawałkiem materiału przyszytym do ubrania, w którym chowamy przede wszystkim pieniądze, niekiedy węża, a nawet sąsiada. Jest to ‘niepozorny element ubrania’, który ‘decyduje o naszych wydatkach’ i ‘od którego musimy uzależnić wiele naszych decyzji’. Ponadto słowo to pochodzi od kiszki, z którą łączy ją przede wszystkim kształt oraz fakt, że obie te rzeczy są czymś wypełnione. Kiedy mówimy „kieszeń” od razu wyobrażamy sobie podłużny kształt, zaokrąglony w dolnej części. Pierwszym skojarzeniem jest zwykle tylna kieszeń od spodni, która z kolei ma trójkątny spód.

Słowo to służy także do wyrażania naszej ‘pewności’, ‘zdenerwowania’, także ‘dobrej znajomości czegoś’. Kieszeń wydaje się być rzeczą ‘osobistą’, „naszą” i ‘nie chcemy, by ktokolwiek do niej zaglądał’, a jeśli nawet to robi – odbieramy to za czyn niegrzeczny.

Kieszeń jest bardzo ważna, dlatego trzeba o nią dbać, żeby się nie okazało pewnego dnia, że jest dziurawa, pusta, na nic nam nie pozwala, a sąsiad zacznie twierdzić, że teraz my siedzimy w jego kieszeni.

Bibliografia:

[1] Mirosław Bańko, Inny Słownik Języka Polskiego PWN A…Ó, Warszawa 2000, s.616

[2] Andrzej Bańkowski, Etymologiczny Słownik Języka Polskiego A-K PWN, Warszawa 2000, s. 672-673

[3] Aleksander Bruckner, Słownik Etymologiczny Języka Polskiego, Warszawa 1957, s. 229

[4] Mieczysław Szymczak, Słownik języka polskiego PWN, Warszawa 1982, s. 915-916

Pobierz artykuł w formacie .pdf

 

fot. Pixabay

fot. Pixabay

Mówienie jest sprawnością, której trzeba się nauczyć. Dziecko stopniowo przyswaja sobie słownictwo, opanowuje reguły gramatyczne i wymowę poszczególnych głosek. Zanim jego mowa będzie brzmiała zgonie z normą językową, przechodzi wiele stadiów. Nie można zatem mówić o wadzie wymowy u dziecka trzyletniego, które nie wymawia głoski [r], bo ma ono jeszcze dwa lata, żeby się jej nauczyć. Rozpoznanie wady mowy nie jest rzeczą taką oczywistą. „Ustalenie, czy odchylenie od normy językowej jest właściwością środowiskową, czy wynika z nieukończonego rozwoju mowy, czy też jest wadą mowy, wymaga znajomości fonetyki, gramatyki i słownictwa języka ogólnopolskiego, różnic środowiskowych, przebiegu kształtowania się mowy dziecka oraz możliwych rodzajów wad mowy.” [1]

Dziecko sześcioletnie znajduje się, według podziału Leona Kaczmarka, w okresie swoistej mowy dziecka, swoistych form językowych. Jest to okres bardzo szeroki – między trzecim a siódmym rokiem życia. Dziecko prowadzi już w tym okresie swobodne rozmowy. Intensywnie opanowywane są reguły syntaktyczne i gramatyczne, choć z początku podlegające m.in. nadmiernej generalizacji („brak wyjątków”), dzięki czemu pojawiają się oryginalne neologizmy dziecięce, określone przezKaczmarka jako „pełne czaru twory językowe”. U sześciolatka są już rzadkością. Ponadto zwiększa się liczba pytań kierowanych do dorosłych, rośnie świadomość językowa. [2]

Dziecko sześcioletnie powinno mieć opanowaną mowę pod względem dźwiękowym. Nie oznacza to wcale, że oczekuje się od niego takiej sprawności w posługiwaniu się językiem jak od człowieka dorosłego. W okresie doskonalenia artykulacji, wymowa dziecka ma bowiem prawo różnić się od wymowy dorosłych użytkowników języka. Kwestią sporną pozostaje jednak liczba i zakres odstępstw fonetycznych, które traktuje się jako „jeszcze normatywne”.[3] Norma społeczna dopuszcza u dzieci w wieku przedszkolnym brak precyzji artykulacyjnej, wielość i zmienność wymówień. [4] Co dopuszczają logopedzi? Większość badaczy uważa, iż dziecko sześcioletnie powinno już wymawiać wszystkie głoski [5] łącznie z szumiącymi [š], [ž], [č], [ǯ] oraz głoską [r].[6] Trzeba zaznaczyć, iż deformacje głosek, np. międzyzębowa artykulacja głosek syczących czy francuskie [r], są wadą wymowy, z której dziecko nigdy nie wyrośnie, i z którą należy jak najszybciej zgłosić się na terapię logopedyczną.

Myślę, iż warto zaznaczyć, że litery nie odpowiadają głoskom, dlatego nie wymagamy od dziecka, żeby np. wymawiało wygłosowe [̌ž] jako [ž], ale [š] (tj. nie mówimy „lekarz” tylko: „lekasz”), czy w I osobie l. poj. artykulacji [ę] tylko [e], np. ‘proszę’ nie czytamy „proszę” tylko „prosze”.

Szczególne problemy dzieciom przyswajającym język mówiony i pisany sprawiają grupy spółgłoskowe. Dziecko sześcioletnie może mieć jeszcze problemy z ich wymową, zwłaszcza w śródgłosie.[7]Jeśli grupy spółgłoskowe są redukowane nagminnie, może to negatywnie wpłynąć na zrozumiałość wypowiedzi ustnej, a także mieć swoje odbicie w błędach pojawiających się w tekście pisanym. Poprawne wymawianie grup konsonantycznych i ich prawidłowe zapisywanie jest szczególnie ważne w językach typu spółgłoskowego, do których zalicza się także język polski. Spółgłoskowość języka polskiego wynika z faktu, iż należy on do typu fonologicznego języków, „w których fonemów spółgłoskowych jest więcej niż 70% w stosunku do fonemów samogłoskowych”. [8]

Polscy logopedzi nie dysponują inwentarzem grup spółgłoskowych występujących w języku dziecka w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, nie mają danych o frekwencji występowania poszczególnych połączeń konsonantycznych, nie posiadają również kompleksowego opisu zmian zachodzących w czasie realizacji tych połączeń. Wśród narzędzi diagnostycznych nie ma także żadnego kwestionariusza do badania realizacji grup spółgłoskowych. [9] Nie można zatem obiektywnie powiedzieć, jaki stopień redukcji grup spółgłoskowych jest dopuszczalny.

Dziecko sześcioletnie nie powinno redukować struktury wyrazu o żadną jego część – nagłos, śródgłos czy wygłos, czyli niedopuszczalne jest, by mówiło np. [ak’i] zamiast wyrazu ‘ziemniaki’.

Wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy wymowa dziecka mieści się w granicach normy rozwojowej, warto omówić z logopedą.

[1] Irena Styczek, Logopedia, Warszawa 1979, s. 203

[2] Jan Kaczmarek, Nasze dziecko uczy się mowy, Lublin, s. 68

[3] Ewa, Krajna, Rozwojowa norma fonetyczna – oczekiwania i fakty, „Logopedia” 2005, nr 1

[4] Tamże, s. 33

[5] Genowefa Demel, Minimum logopedyczne nauczyciela przedszkola, Warszawa 2006, wydanie ósme, s. 15

[6] T. Bartkowska, Rozwój wymowy dziecka przedszkolnego, Warszawa 1968

[7] Genowefa Demel, dz. cyt., s. 15

[8] Tadeusz Milewski, Językoznawstwo

[9] Stanisław Milewski, Grupy spółgłoskowe w języku mówionym dzieci przedszkolnych, „Logopedia” 2005, nr 1

Pobierz artykuł w formacie .pdf

0 2620
Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy – dotychczas bezpańskie, znalezione w Internecie wierszyki, które od dawna wykorzystywałam podczas zajęć logopedycznych – odnalazłam w tej książce. Wierszyki, takie jak „Wiatr i wąż” czy „Syk węża”, są znakomite do spełnienia ról, w jakich widziała je autorka. Książka nie zawiera ilustracji, więc nie muszę po raz kolejny krytykować wydawnictwa Harmonia za koszmarne rysunki:)
Książkę polecam – nie jest niezbędna, ale na pewno – przydatna.
Ewa Małgorzata Skorek, 100 tekstów do ćwiczeń logopedycznych, Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2008 – wydanie IV
stron 186
cena – ok. 15 zł

0 2458
Zeszyt ćwiczeń przeznaczony jest dla dzieci czytających. Czarno-białe rysunki są okazją do kolorowania, ale też ułatwiają kserowanie – w przeciwieństwie do formatu (ni to A5, ni  A4). Wydawca przemyślał jednak tę kwestię, dlatego nowe wydanie z 2012 roku jest już formatu A4. Przedmioty, których rozpoznanie mogłoby budzić wątpliwości, zostały podpisane. Pozycja spełnia swoją rolę, może się przydać na zajęciach logopedycznych, a także jako zeszyt ćwiczeń do pracy domowej.
Ponadto – okładka miękka (zaleta – niska waga);
Stron – 64
Cena adekwatna do zawartości, tj. ok 13 zł

Bożena Senkowska, Ćwiczenia artykulacyjne: szereg szumiący, Wydawnictwo Edukacyjne Kraków 2011

Książeczkę kupiłam tak naprawdę dla siebie. Oczarowały mnie rysunki Agaty Dudek. Księżniczki są nienaturalne, zabawne, karykaturalne, a przy tym wszystkim – swojskie. Książeczka może się okazać przydatna w pracy z dziewczynkami, które interesują się głównie księżniczkami i czarodziejkami (miałam takie przypadki:) Wierszyki nie są napisane z myślą o zajęciach logopedycznych, więc – jeśli się je chce wykorzystać do utrwalania jakiejś głoski – trzeba je dostosować, np. wierszyk o księżniczce Płaczce, która „kiedy płacze to nie skacze./ Jeśli skacze to też płacze (…)” może służyć do utrwalania głoski [cz] w śródgłosie, a ten o Rozmarzonej, która „żabkę bardzo mieć by chciała (…)” do ćwiczenia głoski [ż].
Jedynie strona o Piegusce może budzić zastrzeżenia. Różowy tekst na różowym tle jest mało czytelny. 
Ogólnie polecam – niekoniecznie na zajęcia logopedyczne, ale jako książeczka dla osobistych dzieci.

Paweł Cwalina, Tylko dla prawdziwych księżniczek, ilustracje Agata Dudek, endo, Ożarów Mazowiecki 2009
strony tekturowe, cena: 10 zł


Wierszyki o strasznych strachach nie zostały napisane z myślą o zajęciach logopedycznych, ale mogą być na nich z powodzeniem używane – szczególnie podczas różnicowania głosek z szeregu szumiącego i syczącego. Zdania: „Słyszysz szelest?”, „straszą stadnie” czy „Wszystkim w żyłach krew zastyga, gdy zza szafy wyjdzie Strzyga” mogą okazać się wyzwaniem także dla dorosłych. Wierszyki są naprawdę zabawne. Dodatkowo groteskowe ilustracje sprawiają, że książeczka jest wyjątkowo atrakcyjna. Gorąco polecam.

Olga Gromek, Straszne Strachy, ilustracje Agata Dudek, Endo, Ożarów Mazowiecki 2010
wymiary: 222 x 150 mm, strony tekturowe
cena: Ja kupiłam za 10 zł + wysyłka (ale nie wiem, czy jest jeszcze dostępna)

0 2259
Książa zawiera 19 opowiadań, których bohaterami są zwierzęta. Dzieci mogą poznać – między innymi – jaszczurkę Teklę, szykowną myszkę czy smutną sowę. Autorka w proponowanych ćwiczeniach dba nie tylko o samą wymowę dzieci, ale także o ich słownictwo czy sprawność budowania zdań. Zachęca do pytania dorosłych o znaczenie trudniejszych słów (takich jak na przykład szykowny) czy zwrotów (jakby nigdy nic). Zeszyt ćwiczeń może się okazać przydatną pomocą na zajęciach logopedycznych, dydaktyczno – wyrównawczych czy korekcyjno – kompensacyjnych.
 Pozycja jest warta polecenia. Mnie zachwycają rysunki – kolorowanki – dołączone do każdego opowiadania.
Dorota Rumieńczyk, Teksty z ćwiczeniami wspomagającymi rozwój mowy i języka dziecka, Kraków 2007
cena: ok. 15 zł

0 4284
Wierszykami Agnieszki Frączek, pochądzącymi nie tylko z Kanapki, ale też z innych książeczek, jestem zachwycona. Są zabawne, poszerzają zasób słownictwa, wielu zmuszą do refleksji nad polską ortografią. 
Kanapka  poświęcona jest wyrazom wieloznacznym. Każdy z wierszy w zaskakujący sposób pokazuje dwa znaczenia jednego słowa – choćby tytułową kanapkę jako „pieczywo z masłem lub wędliną (…)” czy duży mebel (….)”. Autorka jako leksykograf uzupełniła swoje wiersze wyjaśnieniem znaczeń, użytych w wierszach, homonimów i polisemów. I, o zgrozo, użyła nawet tych terminów w „Zakończeniu dla ambitnych”. W ciekawy sposób wyjasniła czym są wyrazy wieloznaczne i jak się dzielą.
Wiersze Agnieszki Frączek mogą okazać się wspaniałym materiałem na lekcjach języka polskiego (nauka o języku, ortografia), a także nieocenionym materiałem dla logopedów. Stylowe rysunki Bohdana Butenki nadają książeczce wyjątkowy klimat.
Gorąco polecam.
Agnieszka Frączek, Kanapka i innych wierszy kapka, miejsca wydania i roku nie znalazłam, wyd. Literatura
cena z okładki 19,60 zł