Poziom i wartość programów specjalizacji nauczycielskiej — refleksje własne

Poziom i wartość programów specjalizacji nauczycielskiej — refleksje własne

0 2510

Obraz (13)

Z ciarkami na plecach wspominam męczarnię, jaką były dla mnie na studiach zajęcia z pedagogiki. Przywołuję z pamięci niezwykle pasjonujące tematy półtoragodzinnych spotkań — np.: Jak wykorzystać podczas lekcji ilustracje z podręcznika? Uderzając głową w blat stolika, zastanawiałam się, dlaczego pedagogika jest tak daleka od nauki. Jakże się wtedy myliłam! Moje ówczesne refleksje były jednak dowodem na mało trafny dobór zagadnień w programie specjalizacji nauczycielskiej i pewnie też sposobu prowadzenia zajęć w oparciu o subiektywne refleksje wykładowców, bez odwoływania się do teorii naukowych.

I tak sobie myślę, że ważniejsze od — w moim odczuciu — niewiele znaczących przemyśleń na temat tego, czy temat lekcji podawać na początku, w środku czy na końcu, byłoby zapoznanie się z podstawami terapii behawioralnej i zasadami komunikacji według Thomasa Gordona lub Marshalla Rosenberga. Kiedy słyszę z ust nauczyciela, wyrzucającego rysunek dziecka do kosza, słowa w stylu: „Ale pobrudziłaś kartkę. Jak nie umiesz rysować, to nie będziesz wcale!” tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to teorie komunikacji powinny być priorytetem w kształceniu pedagogów.

To nie ton wypowiedzi jest dowodem bycia miłym czy życzliwym, a wypowiadane słowa (współgrające z mową ciała). Łagodnym głosem można dziecko podeptać, ośmieszyć, zawstydzić, upokorzyć i — co gorsza — nie zdawać sobie z tego sprawy.

Do tematu wrócę, bo budzi we mnie żywe emocje. Dzisiaj chciałam dać upust swojej złości. Tak, ja daję sobie do niej prawo. Dzieci się zazwyczaj za nią karze.

SIMILAR ARTICLES

NO COMMENTS

Skomentuj