Mój mąż kupił książeczkę dla dzieci, której wydawca w zachęcającym opisie przekonywał, że ma ona za zadanie przygotować dziecko, między innymi, do nauki czytania i pisania w szkole. „Super” – ucieszyłam się – wszystko, co papierowe, jest w przeze mnie mile widziane. Otwieram i … STOP. „O so chosi?” – jakby zapytał mój kolega. Słyszałam o pomysłach uproszczania liter dla dysgrafików i nie mam nic przeciwko innym wzorom niż te, które ja znam ze szkoły podstawowej, ale TE litery jakieś takie krzywe i dziwne… A jak sobie dziecko takie zapamięta, to potem w szkole raczej mu łatwiej nie będzie…
Powiedzcie mi – czy ja się czepiam? A może takie wzory naprawdę są w użyciu?
Źródła nie podaję, za co się ani wydawca, ani autor obrazić nie powinien, bo reklamy raczej nie zrobiłam:)
UFFFFFFFFFF, a już się przeraziłam, że Ty to popierasz i reklamujesz……
To na pewno nie jest uproszczony krój liter dla dzieci z dysgrafią; wiem z praktyki;-)))
Ja tak nie napisałam przecież. Napisałam, że zdaję sobie sprawę z tego, że są inne wzory niż te, jakich się ja uczyłam będąc w szkole podstawowej ( i za przykład tych innych – podałam uproszczone wzory dla dysgrafików). Udostępnione natomiast mają być tymi, które nazwałam „dziwnymi”. Chyba piszę mało zrozumiale, skoro muszę sama podawać interpretację swoich słów:)