Maria Konopnicka kojarzyła mi się głównie z Sierotką Marysią i krasnoludkami i nie było to miłe wspomnienie. Od niedawna jej nazwisko łączy moja pamięć z serią artykułów, których autorzy snują rozważania, czy Konopnicka była lesbijką, czy może jednak nie. Pamiętam nawet
jeden, w którym dyrektor muzeum poetki w Żarnowcu, oburzał się, jak można ją posądzać o takie preferencje i sam czuł się w obowiązku „wybronienia jej”. Co z kolei mnie oburza – ów dyrektor dał do zrozumienia czytelnikom jakoby bycie lesbijką było powodem do wstydu. Nie rozumiem sensu takich wypowiedzi. Jakie znaczenie dla wartości dzieł twórcy ma odpowiedź na pytanie o jego preferencje seksualne?
Ja nie zaglądałam Konopnickiej pod spódnicę. Wspomniałam zaledwie o kilku faktach z jej życia, próbując nie zabrnąć zbyt daleko. Skupiłam się na wizji dzieciństwa, wypływającej z jej wierszy dla dzieci. Mam nadzieję, że po dzisiejszym artykule będziecie myśleć o Konopnickiej nie jako o skandalistce, ale tej, która „śpiewała” z najmłodszymi.
Wizja dzieciństwa w poezji Marii Konopnickiej na podstawie dowolnie wybranych utworów.
Marysię Konopnicką wychowywał ojciec. Był to człowiek mądry i wykształcony. Atmosfera domu rodzinnego, przepełnionego smutkiem i mistycyzmem religijnym, miała wpływ na postawę życiową przyszłej poetki. Brakowało w domu matki – umarła, kiedy Marysia miała dwanaście lat. Ojciec był zamknięty w sobie, czytywał dzieciom (cztery córki i jeden syn) książkę „O naśladowaniu Chrystusa”, a także różne przypowieści biblijne, które Marysia znała niemalże na pamięć. Wychowywano ją na patriotkę. W domu panowała atmosfera prawie zakonna – nie przyjmowano gości, nie odwiedzano także nikogo, nie prowadzono wesołych rozmów, a na spacery chodzono na cmentarz. Weselszym czasem stał się okres pobytu w szkole prowadzonej przez PP Sakramentki w Warszawie.
Po latach dorosła już Maria wraca do lat dzieciństwa, odrzuca mądre oczy dorosłości, ale jak zapewnia Krystyna Kuliczkowska, nie robi tego tylko po to, aby odkrywać na nowo uroki młodych lat, ale także po to, by „wywalczyć nawet dla tych najbardziej nieszczęśliwych i upośledzonych – prawo do beztroskiego dzieciństwa.” Poetka swoje utwory czyta gromadce własnych dzieci. O jej miłości do nich pisze w liście do Orzeszkowej: „Stronnictwem, do którego należę myślą i ciałem, są dzieci moje.”
I dla dzieci zaczęła pisać. Jak zapewniała: „Nie przychodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić. Przychodzę śpiewać z nimi”.
Wiersze poetki są pełne humoru. „Konopnicka była pierwszą autorką dla dzieci, która zrozumiała, że humor jest nie tylko najskuteczniejszą bronią wychowawczą, lecz wzbogaca dziecięce widzenie świata i jest źródłem radości.” – co zauważa Kuliczkowska. W wierszach tych widać zainteresowanie się Konopnickiej psychiką dziecka. Porzuca ona „okrutną ironię noweli”. Pokazuje natomiast jasny, pełen słońca i radości świat dzieciństwa. Poetka patrzy na świat oczami dziecka, nie kreuje się na wszystkowiedzącego dorosłego.
„Konopnicka była pierwszą, która upomniała się o prawo dziecka do liryki, <poezji samej w sobie, która bez żadnych dydaktycznych celów będzie budziła w duszy dziecka pewne nastroje i poddawała harmonię pod przyrodzoną dźwięczność tej duszy.” (Kuliczkowska) Poetka była także pierwszą, która potrzebę poezji w życiu dziecka wyjaśniła w taki sposób.
WIZJA DZIECIŃSTWA
Dzieciństwo jest zwykle kojarzone z beztroskim okresem niekończących się zabaw. Wracamy do niego z utęsknieniem, kiedy wielka fala obowiązków ogarnia nas ze wszystkich stron. Kraina dzieciństwa staje się dla nas utopią, krajem wiecznej szczęśliwości. Wizja dzieciństwa II połowy XIX wieku, którą przedstawiła nam Maria Konopnicka, odbiega znacznie od naszego, potocznego rozumienia tego słowa.
Po przeanalizowaniu dowolnie wybranych przeze mnie wierszy dla dzieci, zauważyłam szereg powtarzających się motywów, które razem składają się na wizję dzieciństwa stworzoną przez Marię Konopnicką.
BOHATEROWIE
Bohaterami wierszy są dzieci ze wsi. Niekiedy pojawiają się także dzieci z miasta, ale zwykle tylko dla ukazania różnic, jakie je dzielą.
Jak wyglądają dzieci? „Koszuliny na nich lniane, / Siwe świtki z wełny tkane, / A nóżęta wszystkie boso.” („Maik”) Ich życie na pierwszy rzut oka składa się tylko z obowiązków (czy tylko?- patrz dalej), które przynoszą jednak radość i nagrodę po ciężkiej pracy – także w formie posiłków. Co takiego jedzą dzieci? Ważne jest śniadanie: mleko, chleb („Co Staś widział w polu?”). Jedzenie jest nagrodą po pracy: „Po pracy zasiedli/ I z misy głębokiej/ Łyżkami barszcz jedli” („Co słonko widziało”). Dobrym miesiącem jest maj, kiedy w komorze jest chleb, kiełbasy, kołacz biały, więc „Będą dzieci zajadały” („Maik”). Dzieci jedzą też kaszę, która nie ostygnie temu, „kto bociana w lot wyścignie” („Bocian”)
DOM
„O, jak cię nie kochać, / Ty domku nasz drogi.” („Nasz domek kochany”)
Najważniejszym miejscem dla wszystkich dzieci jest dom. Mówi się o nim: „Nasz domek”, „Nasz kochany domek”, co świadczy o pozytywnym stosunku do tego miejsca, a także o utożsamianiu się ze wszystkim, co się w nim dzieje. Dzieci czują się integralną częścią swojego domu. „O, jakże ja kocham/ Ten nasz domek drogi”- mówią. Dom daje im poczucie bezpieczeństwa – nie boi się burzy i wichrów. Nie jest nowy, historię jego budowy opowiedział tata – „Dziad mego dziada budował przed laty”. W kominku pali się „ogień wesoły”. Na ścianach wiszą obrazy: Jana Kochanowskiego w stroju żałobnym, o którym dzieci wiedzą, że płakał po Urszuli i śpiewał cudne pieśni; króla Jana III, obdarzonego „srogimi wąsami”, „lecącego na Turka”; oraz Kordeckiego, który „lubił jadać kaszę ze Szwedami”.Ważne są sady, płot. Otwierające się wrota świadczą o gościnności – gość jest wręcz „pożądany”. („Nasz domek kochany”)
Myśląc o budowie domu, dzieci wymieniają wszystkie najważniejsze dla nich rzeczy: „drzwiczki do sieni”, „jasne okna”, żeby przez nie świeciło słońce, na dachu gniazdo dla bociana. Ponadto w domu powinny być niskie progi, „żeby do nas zaszedł ten dziadziuś ubogi” i opowiadał historie. Za domkiem – sad, za sadem żyto, „jak potrzeba”. Dzieci wcale nie marzą o miejscu, gdzie mogłyby spędzać czas na niekończącej się zabawie. Wprawdzie uwzględniają „drzwiczki do sieni”, ale nie zapominają o tym, „co potrzeba”. Mają wpojone zasady i głębokie poczucie obowiązku. Myślą o drugim, potrzebującym człowieku i martwią się o to, „Żeby żaden głodny nie odszedł od chleba”.(„Nasz domek”)
W opisie dwóch powyższych domków („Nasz domek”, „Nasz domek kochany”) pojawiają się te same elementy dotyczące jego wyglądu. W obu wierszach mamy białe ściany – być może dlatego, że najczęściej były one bielone – ale można też skojarzyć biel z czystością. Poza tym na obu domach pojawiają się bociany, które kojarzy się z Polską. Kolejnym elementem są sady – tam chodzi się na pyszne owoce, a także rozmawia z jabłonkami.
Dom jest małą arkadią, która kojarzy się tylko z przyjemnymi rzeczami. Jest to istny „raj dzieciństwa”, miejsce najbliższe każdemu dziecku, a także to, które poznawane jest w pierwszej kolejności.
RODZICE
Rodzice są autorytetem dla dzieci. Zasady wpajane przez rodziców, są powtarzane lalkom. „Bardzo brzydko, kiedy dzieci/ Depcą kwiaty dla zabawki”- uczy się lalkę w wierszu „W ogrodzie”. Dzieci, obserwując rodziców, mimowolnie zapamiętują ich zachowanie, a następnie powtarzają w zabawach z lalkami. W wierszu „Pranie” dziewczynka żali się, że ma dużo prania, ale tak to już jest, „gdy kto lalek się dochowa”. Na szczęście można się zwrócić o pomoc do rodziców. Podpowiedzą, poradzą w każdej sprawi, choćby – wychowania lalki („ Sposób na laleczkę”). A wieczorem opowiedzą ciekawą historię.
Strata rodziców boli. Ulgę może przynieść gra na fujarce. („Maciuś”)
Niestety rodzice nie zawsze mają czas dla swoich dzieci. Pochłaniają ich obowiązki i praca. Niejedno dziecko wychowało się „na opiece wierzby”. W wierszu o tym tytule dziecko zostało wychowane przez rośliny i zwierzęta. Opiekowała się nim wierzba, chmiel, ptaszki. Zagrażał mu „bury kot” i „zły sąsiad”.
OBOWIĄZKI
„Wstyd, gdy na wsi kto próżnuje” („Co mówi zegar”) , czyli dzieciństwo pełne obowiązków
Dzieciństwo nie jest czasem lekkim, przeznaczonym tylko na zabawę. Dzieci mają szereg obowiązków.Jakie? Wszystko widziało słonko: przynieść mleko w dzbanku, wyciągnąć ze studni żurawia, pędzić owce, rozczesać koniu grzywę, przynieść klucze, orać w polu pługiem, pogonić woły, paść krowy, ogrzać biały ser, poić konie („Co słonko widziało”). Dziewczynki pilnują gąsek („Gąski”), biorą udział w młocce („Młocka”) , robią pranie, krochmalą („Pranie”), uczą młodsze rodzeństwo (bohater wiersza „Pan Franciszek” ma zaledwie 9 lat, uczy swojego brata). Dzieci chodzą na jagody – zbierają je nie tylko dla siebie, ale „Dla mamy, dla taty” („Na jagody”). Wiosną sieje się kwiaty w ogródku („Ogródek”). Po pracy czeka odpoczynek i jedzenie.
Dzieci zdają sobie sprawę z konieczności pracy. „Dalej, żwawo do roboty, laleczko kochana”- nawołują nawet swoje zabawki. Stary zegar przypomina, że „kto próżnuje,/ Ten nie wart spoczynku!”. Dzieci mają głęboko wpojoną tę zasadę i z radością wykonują swoje obowiązki – „Kto chce słodkie jeść jagody, / Niech grządkę opiele, / Pójdź przyniesiem kwiatkom wody, / Wyrwiemy złe ziele!”.(„Co mówi zegar”).
Nawet w szkole trudno zapomnieć o swoich obowiązkach. Staś pisze list ze szkoły, nie pyta o inne dzieci, ale o gospodarstwo – chce wiedzieć, czy jego kucyk stoi w stajni, czy kot dalej boi się pieska, czy jest dużo orzechów, czy tata chodzi na kuropatwy, etc… („Co Staś pisze”).
Głębokie poczucie obowiązku zakorzeniło się także w sferze marzeń. Oto marzenie chłopca: „ A jak ja urosnę, / Sprzęgnę wołki siwe, / Będę orał, zaorywał, / Tę pszeniczną niwę.” Poza tym chce jeszcze posiać ziarno i kosić bujną niwę. („Marzenie chłopca”)
Chcąc pomóc w pracy, niekiedy modlą się dzieci do deszczu kochanego, aby nie padał na łany i kopy, kiedy zwozi się snopy. („Deszczyk”)
Dzieci wstają wcześnie każdego dnia, aby „zobaczyć słonko rumiane” („Poranek”), a także by zacząć wykonywać swoje obowiązki. Poranne wstawanie cieszy. Jasio, zwany kiedyś Śpioszkiem, był nieszczęśliwy z tego powodu, iż nie mógł zobaczyć wschodu słońca. Od kiedy tata podarował mu „zaczarowaną trąbkę”,chłopiec stał się Rannym Ptaszkiem.
Dzieci znają realia życia codziennego. Praca jest dla nich czymś oczywistym. Widok potu ściekającego po twarzy żniwiarzom, kiedy koszą żyto, wcale nie dziwi. („A co wam śpiewać”)
CZAS WOLNY
Jak dzieci spędzają czas wolny? Jakie znają gry i zabawy? Co im sprawia radość? Posłuchajcie:
„Za białą świetlicą/ Są izby czeladne, / Oj, nieraz ze śmiechem/ I z krzykiem tam wpadnę/ I Brysia za uszy/ I jazda dokoła!”(„Nasz domek kochany”)
„Kiedy przyjdzie wiosny pora/ Bujać w polach, bujać w łąkach/ Od poranku do wieczora!” Dzieci wszystko cieszy – kukułka, żurawie, czajka. Radość przynoszą im rzeczy, które je otaczają – dojrzewające jagody. Wieś jawi się jako arkadia, jest przeciwstawiona miastu, kojarzonemu ze smutkiem – „(…) w miastach, w izbach ciasnych/ Tysiąc biednych, słabych dzieci” . Te, ze wsi, współczują im, że nie mogą cieszyć się słońcem, wiosną, szumem lasów, kwieciem, skowronkiem, ziemią… Gotowe są zabrać do siebie miejskie dzieci, aby choćby przez lato mogły czerpać radość ze świecącego słońca. („Dzieci we wsi i w mieście”) Świat jest pełen wspaniałości, zachwyca na każdym kroku. W wierszu „Co widziały dzieci w drodze”siostra i brat jadąc drogą, „nadziwić się nie mogą, / Jaki piękny świat!”. Ich zainteresowanie budzi biała chata ze słomianych dachem, wierzba rosochata, bocian, koń, młyn… Zwykła codzienność potrafi cieszyć. W oczach dzieci staje się wyjątkowa, piękna i magiczna.
Dzieci cieszy każdy nowy dzień. „Dobry dzień ci, wiosko miła”- życzą po przebudzeniu się. Witają się z domkiem, lasami, skowronkiem, i z „dobrymi ludźmi”. Wypełnia je, niekończący się, optymizm. („Dzień dobry”)
Jakie zabawki mają dzieci?Piłkę, która „W całym domu dokazuje”, ale w ciszy słucha czytania książek.(„Jak Mancia czyta książkę”).
Dziewczynki bawią się lalkami. Traktują je jak swoje dzieci, które niewiele wiedzą jeszcze o świecie, i którym trzeba wszystko tłumaczyć. (Stosunek dziewczynka – lalka, jest zapewne analogiczny do rodzic – dziewczynka.) Śpiewają im piosenki, „o jakich lalkom się nie śni”. Znają piosenkę żniwiarzy, wieczoru, jaskółki…(„A co Wam śpiewać”) Lalki zabierane są na jagody („Na jagody”). Trzeba o nie dbać, uważać, żeby się nie przeziębiły („Oj, kłopoty! To nie żarty”) i dawać dobry przykład . „Ona z Ciebie przykład bierze”- mówi mama. („Sposób na laleczkę”). Czasem trzeba się poskarżyć mamie na lalkę, na przykład wtedy, gdy ta ciągle stoi przed lustrem zamiast pracować. „Dzień jest przecież do roboty, / A ta myśli o zabawie!” („Sposób na laleczkę”)
W co się bawią dzieci? Dzieci raczej nie spędzają czasu razem na wspólnych grach. Pojawia się „gra w lisa” (zasady: dzieci rozmawiają z „lisem”, kiedy dowiadują się, że zjadł gąski, ścigają go) w wierszu o tym samym tytule, a także ściganie bociana – „Kto bociana w lot wyścignie, / Temu kasza nie wystygnie” („Bocian”). Wolny czas spędza się najczęściej w towarzystwie zwierząt bądź grając na trąbce. („Mały trębacz”, „Na fujarce”). (Fujarka staje się także sposobem na zapomnienie smutków – Maciuś gra „żałośliwie” na fujarce zrobionej z wierzby, która wyrosła na mogile jego matki. „Maciuś”).
Nawet mycie się może przynosić radość i być zabawą („Komedia przy myciu”).
Ponadto – dzieci uczestniczą w imprezach wiejskich („Dożynki”)
Miejscem zabaw staje się pole, gdzie też chodzi się samotnie. „Staś dzień cały w polu strawił, Ach, jak on się tam nabawił!” Zabawy Stasia w polu to: spłoszenie lisa, polującego na kuropatwy, obserwacja wiewiórki, strzelanie do kaczek, zbieranie niezabudek. Aby móc bawić się, chłopiec musiał, oczywiście, zjeść śniadanie „ tak jak trzeba” przed wyjściem z domu.(„Co Staś widział w polu?”)
Miejscem zabaw staje się pastwisko („Na pastwisku”), sad, gdzie jesienią chodzi się na jabłka („Jesienią”).
Dzieci wykorzystują jak najlepiej wakacje. Wcale nie tęsknią za szkołą. Staś „w szkole siedzieć musi” i czeka z utęsknieniem na koniec roku szkolnego. Chce swobody, którą ograniczają mu szkolne mury. Pomimo tego, ważne jest dla niego, aby rodzice byli z niego dumni, dlatego, mimo niechęci, uczy się, by zdobyć nagrodę. („Co Staś pisze”)
Konopnicka zawsze dostrzega w postawie życia dzieci jakąś beztroskę, wiarę, iż to oni „doczekają” lepszego losu. Nie pozwala żadnemu ze swoich bohaterów w „dziecięcych” utworach zginąć. Łagodzi ich losy, nie pisze im tragicznego końca.Odpowiednio dobrane epitety „kolorystyczne” (złoty, jasny, biały, modry, siwy, srebrny, zielony) świadczą o zabarwieniu optymistycznym. Czasem tylko pojawia się nastrój melancholijny.
WYOBRAŹNIA
Wszystkie dzieci mają bujną wyobraźnię i lubią słuchać tajemniczych opowieści. W budowanym domku chcą powiesić na ścianie obrazek odjeżdżającego rycerza, za którym płacze siostra.
„Dziwy” przy kominku opowiada im „dziaduś ubogi” („Nasz domek”). Słuchają z zainteresowaniem opowieści taty o tym, jak ich pradziadek budował dom – „Przed kominem ława, / Ojciec na niej siada/ Cudne nam historie/ Zimą opowiada.”
„Śliczne opowieści” zna dziadek. Jest już stary, dużo w życiu widział, „dużo ziemi schodził”, nie jest w stanie zapamiętać wszystkiego, nawet tego, kiedy się urodził. Kiedy słucha się opowieści dziadka świat staje przed oczami jak żywy. („Dziadek przyjdzie”)
Uwagę przyciąga czytająca książkę Mańcia. Siedzi na fotelu babci, wokoło niej gromadka dzieci, dwa kotki, piesek, piłka oraz lalki, których właścicielki chcą, aby one też „nabrały rozumu”. („Jak Mańcia czyta książkę”) Czytanie, jak widać, kojarzone jest z wiedzą.
Ciekawe jest to, że rodzice nie chcą, aby dzieci słuchały fantastycznych historii, które niewiele mają wspólnego z życiem. Na pytanie, o czym chcą bajkę, dzieci odpowiadają, że o kotku, który palił fajkę, o babie jędzy, o smoku…, natomiast dorośli pytają: „Co wam przyjdzie z bajki?” One są nieżyciowe, dlatego opowiada się dzieciom prawdziwe historie, np. O prapoczątkach państwa polskiego („Czytanie”)
Rozwinięta wyobraźnia pozwala zobaczyć „ w konopiach…. strach” („Co widziały dzieci w drodze”).
Dzieci lubią się bać. Dziewczynka chcąc przestraszyć swoją lalkę, opowiada jej, o dwóch kotach baby jagi, które wyskoczyły nagle, po czym zaczęły huśtać się na sośnie. „Boisz się, laleczko? Nie drżyj, moja miła” (Na jagody”)
ROŚLINKI I ZWIERZĄTKA
Dzieci bardzo dobrze znają, otaczający ich, świat fauny i flory. Nagromadzenie spieszczeń i zdrobnień, nie tylko samych nazw zwierząt i roślin, ale także ich otoczenia („gniazdeczko”), świadczy o ich pozytywnym stosunku do tego świata. Zwierzątka i rośliny są „nasze”, swojskie – „Nasza czarna jaskółeczka”, „Nasze kwiaty”.
Pojawia się bocian, kot, pies, koń, czyli te zwierzęta, które widać na co dzień. Pies zwykle nosi imię Burek („Jak Mancia czyta książkę”), ale także Brysio („Co widziały dzieci w drodze?”), czy odmiana Bryś („Stefek Burczymucha”). Kot to Białoszek („Co Staś pisze”), kiedy mówi się o nim z sympatią, ale pojawia się raz „bury kot”, który zagraża chłopcu („Maciuś”). Koń natomiast został nazwany Karym („Co słonko widziało”). Przyjazne są także dzikie zwierzęta, np. „wilczek kudłaty” („Na jagody”), a także wszelkie owady – „Ach, mój Żuczku miły” („Na pastwisku”), ptaki (dzięcioł).
Dzieci bardzo dobrze znają się na roślinkach. Potrafią wymienić cały szereg nazw kwiatków: sasanek, przylaszczka, stokrotka, fiołek, niezapominajka, konwalia, modrak, ostróżek, kąkol, mak, głóg, powoik („Nasze kwiaty”) Latem do okien cisną się bzy, jaśminy, jabłonie, wiśnie („Nasz domek kochany”).
Rośliny ulegają upersonifikowaniu;: mówią – Jabłoń, na przykład, obiecała dzieciom jabłuszka („Jabłonka”), czują, kiedy je ktoś rani. Ich duszą jest zapach. „Znać i kochać trzeba z młodu/ Nasze kwiaty, nasze drzewa”, aby nie narobić wstydu w mieście, kiedy zapytają, co takiego rośnie na wsi.(„W ogrodzie”)
PATRIOTYZM
Dzieci od najmłodszych lat uczone są patriotyzmu. „I miasto i wioska/ To jeden nasz świat!”- nawołuje Konopnicka. Przekonuje, że wszędzie jest nasz brat i siostra. („ Nasz świat”). W wierszu „Nasza czarna jaskółeczka” wyraz „kraj”, łączony jest z „rajem”- jaskółeczka przyleciała do swego kraju – raju.
Wisła jest śliczna. Szumi pełnią życia, skacze do morza. („Jak szła Wisła do morza”)
Patriotyzm lokalny jest równie silny – kładąc się spać, dzieci mówią: „Dobranoc, ty wiosko, / Dobranoc, kochana” („Dobranoc”), podobnie jest, zresztą, każdego poranka, kiedy dzieci witają nowy dzień i życzą dobrego dnia, swojej wiosce („Dzień dobry”).
Zwraca uwagę poszanowanie ziemi – „ O, ziemio ty droga, / Ty boży zielniku!” („Nasze kwiaty”), nie dość, że jest „śliczna”, to jest jeszcze „matką wszystkich dzieci…” („Dzieci na wsi i w mieście”). „Maleńka ziemia nasza czarna” wychowała choinkę w lesie („Choinka w lesie”). Nawet stary, mądry zegar, przekonując o konieczności pracy, nawołuje: „Niechaj pracę naszą czuje/ Ta ziemia kochana” („Co mówi zegar”)
Wiersze Konopnickiej dla dzieci można nazwać „pieśniami o ziemi naszej”. Poetka chciała nauczyć najmniejszych jak najbardziej osobistego stosunku do zjawisk przyrody, ludu, uczyła dzieci „rozumieć mowę lasu, słyszeć szum drzew, szmer strumyka, szelest rozkwitających kwiatów.” Jak zauważył Białek -„poetka kreuje upoetycznioną wizję owej „ojczyzny – blisczyzny”, uosabiającej pozytywne wartości: uczucia miłości i uwielbienie dla rodzinnej ziemi, piękna jej przyrody, pochwałę trudu rolnika i pracy rąk ludzkich, szacunek dla przeszłości, współczucie dla ludzkiego cierpienia i dramatycznego zmagania z losem”.
ZAMIAST ZAKOŃCZENIA
Zamiast zakończenia, w którym napisałabym pewnie, że Konopnicka osładzała dzieciom z jej epoki trudny los i dlatego trzeba jej tę Sierotkę Marysię wybaczyć, proponuję do przeczytania jeden z jej wierszy. Pamiętacie? 😉
Stefek Burczymucha
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,
– Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź… to dostoję!
Wilki?… Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!… Cóż lew jest?! – Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk,?… Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!…
Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadę
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął gdzieś na sianie…
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!
Pędzi jakby chart ze smyczy…
– Tygrys, tato! Tygrys! – krzyczy.
– Tygrys?… – ojciec się zapyta.
– Ach, lew może!… Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi…
– Gdzie to było?
– Tam na sianie.
– Właśnie porwał mi śniadanie…
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą… a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!…
BIBLIOGRAFIA:
Literatura podmiotu:
-
Maria Konopnicka, Utwory dla dzieci, t. III, Warszawa 1988
Literatura przedmiotu:
-
Józef Zbigniew Białek, Posłowie, [w:] Maria Konopnicka, Utwory dla dzieci, t. III, Warszawa 1988;
-
Jan Zygmunt Jakubowski, Konopnicka dawniej i dziś, [w:] Maria Konopnicka, Poezje wybrane, Warszawa 1972;
-
Jadwiga Bandrowska- Wróblewska, Nota biograficzna, [w:] Maria Konopnicka, Poezje wybrane, Warszawa 1972;
-
Krystyna Kuliczkowska, Wielcy pisarze – dzieciom (Sienkiewicz i Konopnicka), Warszawa 1964;
-
Tadeusz Budrewicz, Konopnicka- szkice historycznoliterackie, Kraków 2000
Z uwagi na to, iż po przekopiowaniu tekstu do bloga, przypisy przestały działać, usunęłam je, ale bibiografia pomoże Wam w ustaleniu źródła.